Na Kondratowicza socjalizm trwa w najlepsze
26 kwietnia 2015
Popękane betonowe słupy latarń powinny już dawno zniknąć z krajobrazu Bródna, nadal jednak tkwią na trawnikach i chodnikach. Braki w słupach uzupełniane są świeżą szpachlówką. A większe partie odpadającego betonu spięto... plastikowymi spinkami.
Latarnie na Kondratowicza to już niemal zabytki. Betonowe słupy z metalowymi wysięgnikami pochodzą z wczesnych lat siedemdziesiątych. Zainstalowane w 1989 roku oprawy wyprodukowano w ówczesnej Czechosłowacji. Najwyraźniej historia tych lamp tak zapadła w serca urzędników, że nie chcą ich wymieniać. Od starych słupów odpada beton, ukazując pręty zbrojeniowe. Drogowcy znaleźli na ten mankament sposób: dziury można przecież zapaćkać betonem. A tam, gdzie odpada większy kawałek słupa, można zacisnąć plastikową spinkę. - Plastikowy wężyk? To i tak dobrze, że nie sklejają tego starocia gumą do żucia - skomentował starszy pan, którego zaciekawiło, co fotografuję. - Pocztówkę pan z tego zrób. Albo lepiej nie, bo będzie wstyd na pół świata - syknął. Adam Stawicki, który kilka lat temu sprawował funkcję rzecznika Zarządu Dróg Miejskich, skomentował kiedyś: - Jeśli latarnie stoją, to znaczy, że się nie przewrócą.
Ciekawe, jak będzie na Kondratowicza? Słupy w tym roku nie zostaną wymienione. - Mamy świadomość, że te latarnie są w złym stanie, jednak na ich wymianę nie mamy funduszy i musimy wykonywać naprawy doraźne. Niewykluczone, że pieniądze na nowe słupy i lampy wzdłuż Kondratowicza znajdą się w przyszłym roku - mówi Karolina Gałecka, rzeczniczka Zarządu Dróg Miejskich. Może wytrzymają...
Przemysław Burkiewicz