1:0 dla lewicy. Krzyż zniknął z urzędu
16 października 2019
Radna Agata Diduszko-Zyglewska ma powody do radości. Z sali ślubów na Białołęce usunięto pierwszy z symboli religijnych.
Temat wiszącego w urzędzie stanu cywilnego przy Modlińskiej krzyża został rozpoczęty na początku miesiąca, za sprawą interpelacji warszawskiej lewicowej radnej Agaty Diduszko-Zyglewskiej. Poprosiła ona o usunięcie symbolu religijnego z sali ślubów jako łamiącego zasadę neutralności państwa.
- Umieszczenie symbolu religijnego jednego wyznania w sali ślubnej, w której życiową przysięgę składają sobie ludzie, którzy nie chcą korzystać z formuły religijnej, wiąże się z ograniczeniem ich swobody wyznania (lub niewyznawania żadnej religii), a co za tym idzie powoduje dyskryminację ze względu na wyznanie (lub jego brak) - napisała.
Duże emocje
Gdy 4 października opisaliśmy sprawę, zdania czytelników były skrajnie podzielone. Najbardziej neutralni mieszkańcy pisali, że "radna chyba nie ma się czym zająć". Pojawiły się również takie komentarze, jak "Kościół już wszędzie włazi z butami", symbol religijny wiszący w urzędzie to "brak smaku" oraz "krzyże tylko w kościołach".
- Koniecznie trzeba zmienić nazwę pl. Trzech Krzyży - ironizowali przeciwnicy radnej. - To skandal, żeby w świeckim państwie był taki plac. Biedni religiofobi muszą go pewnie obchodzić dookoła.
Szybka reakcja
16 października dowiedzieliśmy się, że wiszący od 22 lat krzyż w ubiegłym tygodniu bez rozgłosu zniknął z sali ślubów. W oknie nadal znajduje się jednak witraż o tematyce religijnej. Na stronie Urzędu Stanu Cywilnego wciąż widnieje informacja, że "ciekawym elementem ozdobnym jest witraż przedstawiający postacie biblijne - Adama i Ewę w raju".
(dg)