REKLAMA

Wawer

Zakorzeniony

 

Żyję wyłącznie z szewstwa

  22 stycznia 2013

alt='Żyję wyłącznie z szewstwa'

Pan Sebastian Ługowski, prowadzący zakład szewski przy ulicy Żegańskiej 11 w Międzylesiu, zupełnie nie odpowiada stereotypowi - nie klnie jak szewc, nie chodzi pijany jak szewc, za to tłumaczy jak poznać dobre buty i uświadamia, że kobiety chodzą inaczej niż mężczyźni.

REKLAMA

- Jak długo zakład funkcjonuje w tym miejscu?

- W tym roku będzie 46 lub 47 lat, o ile się nie mylę. Dłużej działa tylko zakład fryzjerski, tu niedaleko, u Stefana Barygi.

Wstąp do księgarni

- Ale Pan nie od początku prowadzi ten zakład?

- Nie, ja mam dopiero 30 lat. Ten zakład samodzielnie prowadzę czwarty rok, a poprzednio prowadził go Tadeusz Kwaśny. Był to mój znajomy. On nauczył mnie całego fachu. Dziś pan Tadeusz ma 87 lat i jeszcze czasami mnie tu odwiedza.

REKLAMA

- Przecież to ginący zawód. Jak Pan tu trafił?

- Nietypowo. Miałem wtedy 20 lat. Przyszedłem do zakładu, żeby sobie trochę dorobić podczas wakacji i tak już zostało. Spodobała mi się ta praca, więc po kilku latach pan Tadeusz zaproponował mi przejęcie interesu, ale pod jednym warunkiem - miał tu dalej być zakład szewski. Powiedziałem, że nie ma problemu.

REKLAMA

- A co tak bardzo spodobało się Panu w tej pracy?

- Cisza, spokój, nikt nie przeszkadza. Sam jestem sobie szefem i nie muszę się martwić, że ktoś mnie zwolni. Gdybym poszedł do innej pracy, to stresowałbym się, że albo mnie zwolnią, albo nie.

- Czy to w ogóle jest opłacalne? Przecież zamiast naprawiać stare buty, mogę pójść do supermarketu i kupić w promocji buty za 30 albo 40 złotych.

- Tylko, że takie buty są nic nie warte. O! Proszę, tu są buty, które klientka kupiła w supermarkecie dwa tygodnie temu (śmieje się pan Sebastian). Niestety, cała podeszwa odeszła. Teraz próbuję to naprawić, ale nie ma gwarancji jak długo ten but wytrzyma, bo materiał lichy i najtańszy.

- I ludziom chce się naprawiać buty?

- Od jakichś dwóch, trzech lat znów im się chce. Wszystko ciągle drożeje, więc częściej przynoszą. Jak już mają porządne, droższe buty, to wolą je naprawić, niż kupić nowe, ale tanie. A tak naprawdę, to interes na dobre ruszył, jak zlikwidowano Stadion Dziesięciolecia. Póki tam się ludzie zaopatrywali, to było ciężko. Dziś jest lepiej. Kokosów się może nie zarabia, ale na chleb wystarczy - uśmiecha się pan Sebastian.

- No dobrze, to idę do sklepu. Po czym mogę poznać dobre buty?

- Będzie ciężko. Dobry but powinien być wykonany z dobrego materiału i wytrzymać co najmniej dwa sezony bez poważniejszej naprawy. Niestety, w sklepach spotyka się mnóstwo podrabianych butów dobrych producentów. Pan się na tym nie pozna. Wszystko wyjdzie "w chodzeniu". I cena nie ma tu znaczenia. Może pan kupić buty za tysiąc złotych i za czterdzieści, a okazać się może, że te tańsze wytrzymały dłużej. Dziś płaci pan głównie za markę. Choć wciąż trafiają się bardzo dobre buty - przychodzi tu klientka z butami, które kupiła jakieś siedem lat temu i tylko fleki wymienia, bo poza tym nic się z nimi nie dzieje. Ale to rzadkość.

No to mnie Pan zmartwił. Czyli jednak naprawiamy. Co najczęściej?

- Przede wszystkim fleki. Gdyby nie fleki, to ja bym pracy nie miał. Oprócz tego trochę klejenia i szycia, ale to zależy od sezonu. Zimą np. jest dużo suwaków do wszycia w damskich kozakach. Jak widać, głównie naprawiam obuwie damskie. Panie odwiedzają mnie częściej, panowie rzadziej. I to nie tylko dlatego, że kobiety mają więcej butów od mężczyzn, ale też inaczej chodzą.

- Jak to? To nie chodzimy jednakowo?

- Niech pan tu spojrzy - to jest męski but, a to kobiecy. U mężczyzny fleki były robione trzy miesiące temu i są praktycznie niestarte (teraz buty wróciły, bo się lekko rozkleiły), a buty damskie klientka kupiła dwa tygodnie temu i fleków praktycznie nie ma. Im mniejsza powierzchnia obcasa, tym szybciej się ściera. A panie lekko szurają.

- Ma pan stałych klientów?

- Oj tak. Mam nawet takich, których odziedziczyłem po poprzednim właścicielu zakładu. Mam np. taką klientkę, która do tego zakładu przychodziła jako dziecko ze swoją babcią. Dziś nadal nas odwiedza, ale przychodzą też jej dzieci.

- Ale chyba zbyt wielu szewców na osiedlu nie znajdę?

- No niestety, jestem tu osamotniony. Jest to od wielu, wielu lat jedyny zakład w Międzylesiu. W ubiegłym roku co prawda jeden pan otworzył zakład na Mrówczej, ale on ma stałą pracę i szewstwem zajmuje się po pracy, raczej dorywczo. Ja żyję tylko i wyłącznie z szewstwa. Problem polega na tym, że chętni do zawodu, to jeszcze by się znaleźli, ale nie ma szkół, które by go uczyły.

- No to życzę Panu, żeby Pan już nie był taki samotny w tym osiedlu i aby ten biznes nadal się Panu rozwijał.

Rozmawiał
Sławomir Bączyński

W Twojej okolicy funkcjonuje zakład lub firma, która na dobre wpisała się w krajobraz Wawra? Mieszkasz w dzielnicy od lat, wykonujesz odrobinę "niedzisiejszy", choć bardzo potrzebny zawód? Pisz: echo@gazetaecho.pl, dzwoń 22 614-58-28. Może i Ty jesteś już zakorzeniony w Wawrze...

 

REKLAMA

Komentarze (1)

# Pamka

17.09.2013 09:41

I dobrze, że ma coś swojego. Inaczej musiałby się szukać pracy w kraju, gdzie jej nie ma. A jeśli już jest to nie dają umowy o pracę, jest tylko http://umowaodzielo.waw.pl/ lub umowa zlecenie. Niestety w naszym kraju ciężko o dobrą i dobrze płatną pracę.
więcej na forum

LINKI SPONSOROWANE

REKLAMA

Znajdź swoje wakacje

REKLAMA

Najnowsze informacje na TuWawer

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

City Break
City Break

Misz@masz

Artykuły sponsorowane

REKLAMA

REKLAMA

Wyjazdy sportowe
Wyjazdy sportowe

Kup bilet

Znajdź swoje wakacje

Powyższe treści pochodzą z serwisu Wakacje.pl.

Polecamy w naszym pasażu

Wstąp do księgarni

REKLAMA

Butelki dla dzieci Kambukka
Kambukka Reno

REKLAMA

Top hotele na Lato 2024
Top hotele na Lato 2024

REKLAMA

REKLAMA

AMBRA - Twoje Perfumy
AMBRA - Twoje Perfumy