Zespół zgryźliwego frustrata, czyli co przeszkadza naszym sąsiadom
20 października 2016
Sprawą malowania kredą na chodnikach żyła przez kilka dni cała Białołęka. Dziwaczny sprzeciw wobec chodnikowej twórczości wywołał lawinę a zakończył się unikalną spontaniczną społeczną akcją. Okazuje się, że nie tylko bazgranie po chodnikach denerwuje miłośników idealnego porządku na naszych osiedlach.
Manifest przy Kartograficznej
List pojawił się na Facebooku i się zaczęło. Białołęka zareagowała gremialnym oburzeniem na miłośników niezmąconego dziecięcymi rysunkami porządku. Mieszkańcy w komentarzach nie pozostawili na nich suchej nitki. Z tego oburzenia narodziła się idea wspólnego zamalowania chodników na Kartograficznej. Przez Internet mieszkańcy skrzyknęli się na sobotę 8 października. Sprawa trafiła nie tylko do lokalnych, ale i ogólnopolskich mediów. W akcji wzięło udział wiele znanych osób, był m.in. Filip Chajzer z ekipą telewizyjną. Wspólne spotkanie okazało się manifestem "radosnej twórczości" chodnikowej.
Piłka na trawniku
Chodniki zostały zamalowane, a zwolennicy sterylnych osiedli przywróceni do pionu. Tyle że kuriozalny sprzeciw przy Kartograficznej wcale nie jest odosobnionym przypadkiem. Oburzenie niektórych sąsiadów budzi też na przykład zabawa z dziećmi piłką na trawniku. Pewien najwyraźniej sfrustrowany mieszkaniec osiedla na Tarchominie umieścił na jednym z forów internetowych taki oto wpis: "Dzisiaj na naszym osiedlu sąsiedzi z dołu dewastowali trawnik grając z dziećmi gumową piłką. 2 dorosłych ludzi: mężczyzna ok. 90 kg i kobieta ok. 60 razem z 3 dzieci około 20 kg każde biegało bezczelnie po naszym trawniku niszcząc zieleń. Jak można było do tego dopuścić? Gdzie był ochroniarz? Dlaczego nie zabrał piłki i nie przebił jej? Gdzie jest mandat dla tak podłego zachowania? Przecież granie w piłkę jest zakazane, można było nią wybić okno! (...) Dodatkowo proszę zwrócić uwagę na uszkodzenie chodnika kredą....".
Wpis nie jest nowy, ale wypłynął niejako przy okazji sprawy "kredy z Kartograficznej". Mieszkańcy znów się skrzyknęli i na 15 października zaplanowali akcję "Malujemy kredą chodniki cz. II". Tym razem spotkali się na osiedlu Strumykowa, żeby znów pomalować chodnik i pobawić się piłką.
Zespół zgryźliwego frustrata
Te dwie sprawy dały asumpt do wymieniania się informacjami o sąsiadach, którym przeszkadza dosłownie wszystko. Jest ich wbrew pozorom całkiem sporo. Mieszkańcy Białołęki zaczęli o nich opowiadać.
- Moja sąsiadka przybiega z pretensjami, kiedy tylko córeczka zapłacze. Pisze donosy do administracji, że co dzień słyszy "patologiczny płacz dziecka". Nie pomagają tłumaczenia, że półrocznemu dziecku zdarza się zapłakać" - relacjonuje Magda.
- Mój sąsiad skarży się, że ciągle puszczam wodę w łazience i urządzamy "kąpielowe orgie". Już boję się nawet wykąpać po pracy - dodaje Agnieszka. - Sąsiadka z bloku przyszła do mnie ze skargą, że moje dziecko hałasuje na placu zabaw, a jej się na balkonie kura nie chce przez to nieść, ręce opadają - dodaje swój wpis w katalogu absurdów Joanna.
Niby nic takiego, ale tacy wiecznie piszący donosy, wiecznie protestujący sąsiedzi potrafią zatruć życie. A są i poważniejsze przypadki. Zdarza się, że tacy sąsiedzi, którzy jak pewien kandydat na posła chcieliby "żeby nie było niczego", rozrzucają na chodnikach szkło, bo przeszkadzają im dzieci na rowerach, o zabójczych trutkach na psy i koty już nawet nie wspominam, bo to kryminalna sprawa. Oczywiście, że na osiedlach trzeba przestrzegać pewnych reguł, ale nie dajmy się zwariować, dajmy odpór takim dzisiejszym "ORMO-wcom". Póki co mieszkańcy Białołęki potrafią zamanifestować solidarny opór i niezgodę na absurd. Serce rośnie!
(wk)