Zalało nas - i co dalej?
25 czerwca 2010
Powódź jeszcze długo będzie gościć na łamach gazet, a jeszcze dłużej w życiu poszkodowanych. Ci bowiem codziennie zmagają się z efektami fali powodziowej, o której większość mieszkańców Warszawy zdążyła już zapomnieć.
Mieszkańcy są zrozpaczeni i trudno im się dziwić. Tymczasem szans na szybkie osuszenie piwnic nie ma. - Ziemia jest tak nasiąknięta, że woda wypływa w każdym moż-liwym miejscu - przyznaje Andrzej Murat, rzecznik Wawra. - Wypompowywanie jej z piwnic to syzyfowa praca, bo póki co i tak napłynie nowa. Wypompować wodę może straż pożarna, ale jedynie w przypadku gdy jest się gdzie jej pozbyć - do ro-wu bądź rzeki. W innej sytuacji pozostaje indywidualne załatwienie sprawy, bo na-wet MPWiK nie dysponuje beczkowozami pozwalającymi na wywóz wody z po-mieszczeń.
Rzecznik Murat zwraca też uwagę na inny aspekt wypompowywania wody z piwnic. - Na terenie dzielnicy zdarzały się przypadki, gdy po wypompowaniu wody z niżej położonych pomieszczeń w ziemi tworzyły się puste przestrzenie i zaistniało zagrożenie, że garaż się mocno przekrzywi. Dlatego mimo niedogodności lepiej poczekać, aż woda sama opadnie.
Zasadniczo rada dobra, ale powodzianie z Wawra raczej zadowoleni z niej nie będą. Wyjściem byłoby załatwienie przez dzielnicę kilku kursów wozów aseniza-cyjnych, które mogłyby podciekającą wodę wybrać - tyle że to kosztuje. Jakie więc jest wyjście? Radzić sobie samemu, bo na nikogo innego liczyć nie można.
(wt)