Zakazać sondaży, zmienić ordynację
12 października 2005
- Na kogo głosowałeś? - pyta dziennikarka "Echa" znajomego pośrednika nieruchomości.
- Nie byłem na wyborach - pada odpowiedź.
- Dlaczego?
- Bo jedyny polityk, któremu wierzę to Janusz Korwin-Mikke.
- To dlaczego na niego nie głosowałeś? - pyta zdziwiona dziennikarka.
- Bo nie miał szans na przekroczenie progu.
Ile jest takich sytuacji w skali całego kraju? Z pewnością tysiące, może dziesiątki tysięcy, może setki tysięcy. Coraz niższa frekwencja i sejm nie będacy faktyczną reprezentacją społeczną jest tego najlepszym dowodem. Zwycięska koalicja dostaje połowę głosów spośród 40% społeczeństwa i w nagrodę za ten mizerny sukces ma dwie trzecie miejsc w Sejmie. Można oczywiście przyjąć jako słuszny argument, że kto nie głosuje ten nie ma racji, jednak czas chyba zastanowić się, dlaczego większość społeczeństwa zostaje w domu w wyborczą niedzielę. Raczej nie dlatego, że los kraju i ich własny jest im obojętny. Zdecydowanie bardziej prawdopodobne jest to, że nie mają zaufania do naszych elit, mają je gdzieś i nie mają ochoty brać udziału w farsie, jaką w Polsce jest polityka.
Z pewnością jest też wiele sytuacji takich, jak zacytowana na początku. Ile osób nie zagłosowało na Socjaldemokrację Polską, bo opublikowany tuż przed ciszą wyborczą sondaż dał tej partii 1,5%? Czy można przypuszczać, że partia Marka Borowskiego przekroczyłaby wyborczy próg, gdyby nie została "zabita" tym sondażem? Można, skoro w wyborach otrzymała dwa i pół raza więcej głosów niż dawał jej ów sondaż. Czy można przypuszczać, że PiS nie wygrałby wyborów, gdyby wielu zwolenników PO nie zostało przez sondaże utwierdzonych w przekonaniu, że zwycięstwo Platformy jest przesądzone i przez to pozostali w domach? Można, bo PO miało w sondażach 10 punktów przewagi nad PiS-em, a sondażowa frekwencja wynosiła ponad 60%.
I kilka innych pytań w kwestii sondaży i ordynacji. Jak długo jeszcze w Polsce poza Sejmem będzie kandydat, który dostaje 35 tysięcy głosów, a posłem zostawać będzie w tym samym okręgu ktoś z poparciem niecałych trzech tysięcy głosów? Ile jeszcze razy będziemy musieli zadawać sobie pytanie, czy głos oddany na polityka wielkiego formatu, jakim jest np. Tadeusz Mazowiecki, będzie głosem straconym? Przecież takie pytanie z punktu widzenia interesów Polski jest teoretycznie bez sensu. A jednak! Jak długo jeszcze będziemy skazani na wybór wyłącznie jednego kandydata, skoro w naszym okręgu wybieranych jest 19 posłów i mamy ochotę nie decydować pomiędzy Hanną Gronkiewicz-Waltz a Tadeuszem Mazowieckim? I wreszcie jak długo będziemy musieli słuchać się ośrodków badania opinii publicznej, które - jak się ostatecznie okazuje - mylą się pod każdym względem, począwszy od frekwencji, na wynikach wyborów skończywszy?
Władza w państwie demokratycznym nie może należeć do ośrodków badania opinii. Jestem za tym, aby bezwzględnie zakazać przeprowadzania i publikowania sondaży na co najmniej miesiąc przed wyborami. Wybory to nie mogą być igrzyska polegające na wyścigu sondaży! Wybory mają być merytoryczną dyskusją o Polsce, której w tej kampanii prawie wcale nie było. To były wybory sondaży i billboardów, nie programów.
Jestem za tym, aby jak najszybciej zmienić ordynację wyborczą. To znacznie ważniejsze niż likwidacja senatu. Posłów powinno wybierać się dokładnie tak samo, jak senatorów. Głosowanie na ludzi jest jedyną szansą na odbudowę zaufania społeczeństwa do sensu udziału w wyborach. Jak zwyciężać będą ci, na których najchętniej głosujemy, a przegrywać ci z najmniejszą liczba głosów, to wzrośnie zaufanie społeczeństwa do ludzi władzy. Wszak coraz więcej będzie wśród nas tych, którzy faktycznie na nich głosowali. Przywołany na początku Janusz Korwin-Mikke uzyskał jeden z najlepszych wyników w Warszawie i nie będzie posłem. Uzyskał prawie 20 tysięcy głosów. W okręgu warszawskim partie wciągnęły do Sejmu aż trzynastu kandydatów z wynikiem gorszym niż JKM.
Jeżeli moje dwa postulaty nie zostaną spełnione w tej kadencji, oświadczam z całą odpowiedzialnością, że nie głosuję w następnych wyborach. Dość mam sytuacji, kiedy zamiast mnie decydują sondaże i ordynacja skrojona na potrzeby partii.
Marek Horn