Zagrożony dom kultury na Andersena
1 grudnia 2011
Dzielnicowi urzędnicy chcą połączenia domu kultury przy ulicy Andersena z Bielańskim Centrum Edukacji Kulturalnej mieszczącym się przy ulicy Szegedyńskiej. Jako jedna placówka zespół działałby przy ulicy Szegedyńskiej. Jak pomieści dodatkowo ponad tysiąc dzieci z Andersena?
MDK obchodzi teraz 50-lecie istnienia. Rodzice nie chcą dopuścić, aby zniszczyć tak długoletnią tradycję. Placówka ta nosi też imię swojej pierwszej kierowniczki - Marii Gwizdak.
Na połączeniu Bielany zaoszczędzą rocznie 190 tys. zł (na opłatach eksploatacyjnych i czynszu) oraz 180 tys. zł na redukcji etatów.
Bezpłatne i domowo
Młodzieżowy Dom Kultury to magiczne miejsce wśród wieżowców, gdzie dzieci chętnie przychodzą na zajęcia plastyczne czy z garncarstwa.- Uważam, że ten dom kultury jest jak najbardziej potrzebny. Bielańskie Centrum Edukacji Kulturalnej z pozoru wydaje się duże, ale zagospodarowanie wewnątrz nie daje wiele możliwości. U nas odbywa się edukacja kulturalna, organizujemy imprezy zarówno w dnie powszednie, jak i w weekendy. Ponadto zarabiamy na wynajmie sal - mówi Dorota Tondera, dyrektorka Bielańskiego Centrum Edukacji Kulturalnej.
Na Andersena jest bezpłatnie. A jest w czym wybierać: angielski, niemiecki, francuski, zajęcia z plastyki, ceramiki, taneczne, komputerowe, nauka gry na instrumentach, taniec nowoczesny i towarzyski, breakdance, aerobic. Są też zajęcia dla osób niepełnosprawnych.
- Nigdzie nie ma warsztatów dla dwulatków, tylko tutaj. Moje dziecko chodzi na zajęcia umuzykalniające, uczą się tam krakowiaka, walczyka czy kolorów. Są trzy grupy, w każdej jest około 15 dzieci - mówi Krystyna Zaremba.
12-letnia Karolina Bujak jest stałą bywalczynią w MDK. Z zajęć korzysta również jej rodzeństwo.
- Chodziłam na zajęcia muzyczne prowadzone przez pana Tadeusza Fabisiaka, dzięki niemu dostałam się do szkoły muzycznej. Chodzę też "na harcerstwo", a brat na naukę gry na gitarze. Z harcerstwa jeździmy na obozy letnie, mamy też zimowiska, gry terenowe. Łącznie z zuchami grupa liczy 50 osób. Panuje tu domowa atmosfera, nie wyobrażam sobie zajęć w innym miejscu - mówi Karolina.
Szantaż wobec spółdzielni
Budynek, w którym znajduje się świetlica, należy do spółdzielni mieszkaniowej, dzielnica opłaca czynsz. Podczas spotkania z rodzicami wiceburmistrz Marek Lipiński nawoływał radę osiedla Wawrzyszew do znacznego obniżenia opłat. - Dzielnicy nie stać już na wynajem - mówił.Zdaniem Jacka Sielskiego, przewodniczącego rady osiedla Wawrzyszew, wszyscy zostali postawieni pod ścianą.
- Z Wawrzyszewa chodzi tu może 30% dzieci, a tylko nam każe się finansować MDK. My ten dom kultury dofinansowujemy także z pieniędzy mieszkańców. Mamy jeszcze klub seniora, który całkowicie opłacamy.
Sielski stwierdził, że czynsz jest i tak niewysoki, gdyż za metr kwadratowy dzielnica płaci niewiele ponad 10 zł łącznie z ciepłą i zimną wodą, śmieciami i pozostałymi mediami. Na komercyjnym wynajęciu spółdzielnia zarobiłaby znacznie więcej.
Halina Różańska z Wawrzyszewa Nowego zaproponowała, aby również inne osiedla dołączyły się do finansowania MDK.
- Zastanowimy się, czy wesprzeć placówkę z naszego funduszu, chociaż mieszkańców mamy niewielu, a fundusz niski. Apeluję
także do przedstawicieli innych osiedli, aby pomogli - nawoływała.
Zarówno członkowie rady osiedla, jak i rodzice, nie widzą jednak woli współpracy ze strony władz dzielnicy.
- Wcześniej nie było żadnej rozmowy o obniżce czynszu. Nikt nie chciał rozmawiać - mówił Bogusław Czaplarski. - Ja tu nie widzę woli dyskusji, lecz szantaż wobec spółdzielni. Jaką mamy gwarancję, że wszystkie zajęcia zostaną utrzymane w obecnej formie? - pytała Dominika Buchalska, jedna z matek.
Macie Goldoniego...
Radni Jan Zaniewski i Maciej Więckowski tłumaczą rodzicom, że muszą walczyć.- Dom kultury to nie jest budynek, to są dzieci.
Zdaniem zarządu dzielnicy standard na Andersena nie jest tak wysoki, jak w Bielańskim Ośrodku Kultury na Goldoniego, a ten ostatni po modernizacji także oferuje ciekawe zajęcia.
Andersena jednak wygrywa lokalizacją i kameralnością. - Pieniądze to nie wszystko. Dzielnica to nie przedsiębiorstwo nastawione na prowadzenie biznesu - mówił Dariusz Filip. Dyrekcja Młodzieżowego Domu Kultury przy Andersena nie chce na razie komentować sytuacji. Sprawa placówek wyjaśni się na grudniowej sesji, kiedy radni będą głosować nad uchwałą o ich połączeniu.
Na koniec spotkania Bogusław Czaplarski rozdał zarządowi dzielnicy ulotki dotyczące 50-lecia MDK i głośno stwierdził: - Brakuje tutaj tylko ostatniej strony z nazwiskami likwidatorów - stwierdził. Jego słowa zostały poparte gromkimi oklaskami.
To kolejny smutny jubileusz na Bielanach, podobnie jak obchodzone 26 listopada 20-lecie istnienia likwidowanego Liceum nr 74 przy ulicy Wrzeciono.
Ewelina Kurzak