Wystawa w galerii handlowej. Polskich lasów nie ubywa
8 kwietnia 2013
Życie wewnętrzne galerii handlowych ewoluuje. Kiedyś odbywały się w nich co najwyżej imprezy promocyjne, irytujące nachalnością konferansjerów wydzierających się z przesterowanych głośników. Dziś coraz częściej w alejkach handlowych można natknąć się na koncert lub całkiem bezinteresowną wystawę.
W Galerii Handlowej Bemowo dobiega końca wystawa "Lasy świata i ich mieszkańcy", zorganizowana przez związek stowarzyszeń ekologicznych Polska Zielona Sieć. Informację o wystawie zamieścił portal internetowy miasta, za to żadnej wzmianki na jej temat nie znalazłem ani na portalu dzielnicy, ani w urzędowym "Bemowo News". Przepływ informacji pomiędzy szczeblem miejskim i dzielnicowym chyba nie istnieje, nie wiedział o tym zapewne działacz Zielonej Sieci, który wysłał informację o wystawie gdzieś do urzędu miasta, wyobrażając sobie naiwnie, że trafi ona do wszystkich instytucji miejskich, których tematycznie lub terytorialnie dotyczy... Nie w Warszawie.
Sama wystawa - ciekawa, choć nie wolna od radykalizmu właściwego "zielonym" działaczom. Zielona Sieć przygotowała nawet "Dekalog odpowiedzialnego konsumenta zasobów leśnych" z tak zadziwiającymi postulatami, jak ograniczenie spożycia mięsa. Odbiorca wystawy odejdzie w przekonaniu, że drwale to mordercy, którzy nasze lasy doprowadzają do wymarcia. Lasów nam przybywa, zajmują obecnie 29% terytorium kraju.
Radykalizm ekologów ma dwie przyczyny. Po pierwsze, łatwo jest wzbudzić zainteresowanie złymi wiadomościami, nawet niesprawdzonymi. Wiadomo to co najmniej od czasów Klubu Rzymskiego, który na początku lat siedemdziesiątych wieścił, że w 1995 r. wyczerpią się światowe zasoby ropy naftowej, po czym niechybnie nastąpi upadek cywilizacji. Na naszych oczach kompromituje się z kolei mit o wpływie działalności człowieka na globalne ocieplenie, na którym tylu polityków i publicystów zrobiło już karierę. Marcowy "The Economist" podał, że według najnowszych badań w ciągu ostatnich 15 lat temperatura powietrza przy powierzchni Ziemi nie zmieniła się, mimo iż emisja gazów cieplarnianych w tym czasie znacznie wzrosła. Lasów jednak na kuli ziemskiej, niestety, naprawdę ubywa.
Drugi powód radykalizmu jest charakterystyczny dla polskich działaczy. Łatwiej jest przetłumaczyć tekst traktujący o globalnych problemach, jakich mnóstwo produkują instytucje unijne i ONZ-owskie, niż przygotować materiał dotyczący naszego kraju. Przeczytałem podręcznik wydany przez Zieloną Sieć dla nauczycieli gimnazjalnych i ponadgimnazjalnych "O odpowiedzialnej produkcji i konsumpcji zasobów leśnych". W książce nie znajdziemy najmniejszej wzmianki o tym, że - inaczej niż większość krajów świata - Polska nie ma problemu z wylesianiem. Lasów nam przybywa, zajmują obecnie 29% terytorium kraju, podczas gdy w 1945 r. było ich 21%, i ta tendencja wzrostowa wydaje się być stała.
Nasz kraj pojawia się w książce tylko w jednym miejscu: opowieść o wylesianiu na drugiej półkuli jest spuentowana informacją, że w Polsce zużywa się rocznie 35,7 mln m3 drewna. To dużo czy mało? Nieważne, miliony robią wrażenie.
Maciej Białecki
były wiceburmistrz Pragi Południe (2002-2004) i radny sejmiku mazowieckiego (2002-2006)