Władza odcina się od mieszkańców
5 grudnia 2008
Od 20 listopada w budynku urzędu dzielnicy obowiązuje ograniczony dostęp do pomieszczeń. Ograniczenia nie dotyczą wydziału obsługi mieszkańców oraz urzędu stanu cywilnego znajdujących się na parterze.
Pierwsza myśl, jaka przychodzi do głowy jest taka, że urzędnicy chcą się od-ciąć od petentów.
- Nie chcemy odgradzać się od mieszkańców. Chodzi o organizację. Osoby kręcące się po budynku nie zawsze przychodzą, by załatwiać swoje sprawy, ale w innym, sobie tylko znanym celu. Musimy tego unikać. Dlatego większość wydziałów przeniesiono na parter. Tu mieszkańcy mogą się swobodnie poruszać. W dodatku nie muszą podróżować między piętrami czy pokojami. Wszystko jest w jednym miejscu. Jeżeli ktoś ma potrzebę wejścia do innych pokoi, niż te, które funkcjonują na dole, oczywiście ma do tego prawo po uprzedniej rejestracji. Jeżeli ktoś dostał wezwanie, jest ono jednoznaczne z przepustką - mówi burmistrz Grzegorz Za-wistowski.
Mieszkańcy uważają inaczej. - Już wcześniej były problemy z dostaniem się do wydziałów, choćby infrastruktury. Teraz w ogóle zostaniemy odcięci. Z mojego do-świadczenia wynika, że tego typu zmiana nie wyjdzie mieszkańcom na dobre. Uwa-żam, że urząd i urzędnicy powinni być dostępni dla każdego i wychodzić naprzeciw potrzebom ludzi. Urzędnicy powinni być nie tylko osobami sprawującymi daną funkcję, ale przede wszystkim ludźmi. Przepustki to sygnał dla nas, że urzędnicy pracują, ale zwykłym mieszkańcom wara od nich. Za wysokie progi na nasze nogi - mówi czytelniczka "Echa".
APC