Wiocha w centrum Zacisza
21 marca 2008
Okolice pętli 512 na Zaciszu to obraz nędzy i rozpaczy. Brak chodników, błoto, nie ma normalnego dojścia do autobusu.
Z przystanku do sąsiednich ulic trzeba przejść przez coś w rodzaju klepiska, które po opadach deszczu zamienia się w olbrzymie bajoro. - Już nie mamy siły po-konywać tych codziennych trudności. Najgorzej jest w zimę lub podczas deszczo-wych dni - mówi jedna z mieszkanek Zacisza. - Pełno tu głębokiej wody i błota. Ci, którzy jeżdżą tędy samochodem też nie mają łatwego zadania. Muszą zmagać się z wielkimi kałużami i błotnistą drogą. Ta część Zacisza wygląda jak zapomniana wiocha położona gdzieś na końcu świata. Czy naprawdę władzom dzielnicy tak trudno zauważyć ten problem? Przecież do przystanku nie można się normalnie dostać. Matki z wózkami brną w błocie. Czy tak ciężko położyć tu kawałek chodni-ka? Na taką inwestycję chyba jeszcze stać naszą dzielnicę - podsumowuje zaci-szanka.
- Sprawa okolic pętli na Zaciszu wygląda źle - mówi Justyna Skalska z urzędu Targówka. - Wiemy o tym, że konieczny jest tam remont i wykonanie cywilizowa-nych przejść do przystanku. Jednak na razie nie możemy nic zrobić. Musimy uzys-kać prawo do terenu. Już od dawna staramy się o uregulowanie kwestii własności.
Czy przypadek jest beznadziejny? Wydaje się, że tak. Sąsiadem pętli 512 był przez lata Andrzej Kobel, były burmistrz Targówka, potem wiceburmistrz, prze-wodniczący rady, wcześniej był przewodniczącym Pragi Północ. W samorządzie spędził 16 lat. Nic nie zrobił z pętlą, choć codziennie sam tędy chodził i jeździł.
Póki co mieszkańcy skazani są na błotne męczarnie. A może warto zastanowić się nad rozwiązaniem tymczasowym? Przecież chyba nikt władz Targówka do więzienia nie wsadzi, nawet jeśli na gruncie o nieuregulowanej własności położą ludziom choćby tymczasowe płyty.
Agnieszka Pająk-Czech