Wieża rowerowa za ponad milion. "To dopiero pierwszy krok"
17 czerwca 2019
10 tys. zł za jedno miejsce... na rower. To może być najdziwniejszy parking w Warszawie, a może nawet w Polsce.
Według przygotowanego przez ratusz poradnika "Ile kosztuje miasto?" za stojak na dwa rowery trzeba zapłacić 400 zł. Jak łatwo policzyć, parking dla 120 jednośladów mógłby powstać za 24 tys. zł. Tymczasem jeden z mieszkańców proponuje wydać na ten cel 50 razy więcej - dokładnie 1,2 mln zł. Za wszystkim stoi SWR, ale nie chodzi bynajmniej o rosyjską "razwiedkę".
Bike Tower
- Przedmiotem projektu jest budowa pilotażowego parkingu rowerowego w postaci Samoobsługowej Wieży Rowerowej (SWR) w rejonie węzła przesiadkowego PKP Toruńska, tzn. przystanku kolejowego Warszawa Toruńska oraz przystanków autobusowych PKP Toruńska, Pelcowizna i Bazyliańska - czytamy na stronie budżetu obywatelskiego na przyszły rok.
Inspiracją są 12-metrowe stalowe wieże rowerowe ustawiane w Czechach. Jak podkreśla pomysłodawca, można w nich przechowywać nie tylko jednoślad, ale też sakwy i sprzęt, co nie jest możliwe na klasycznych parkingach. Co więcej, ukryte w wieży rowery są chronione przed deszczem, pyłem i okiem złodzieja. Podstawowym zadaniem wieży byłoby zachęcenie mieszkańców Bródna i Żerania do przesiadki z samochodu na rower i do komunikacji miejskiej. Rowerzyści zostawialiby pojazdy w SWR, po czym wsiadali do SKM-ki na stacji Toruńska.
Wszędzie wieże
- Realizacja niniejszego projektu może być pierwszym krokiem w kierunku budowy systemu podobnych wież w całej aglomeracji warszawskiej - pisze pomysłodawca. - Mogłyby być one budowane przy stacjach i przystankach kolejowych, stacjach metra oraz ważniejszych przystankach tramwajowych.
Czy to realne? Automatyczne parkingi do przechowywania rowerów na wielu poziomach sprawdzają się świetnie w miastach holenderskich, w warunkach całkowicie innych od panujących w Warszawie. Podstawowym problemem z rowerami w Amsterdamie czy Utrechcie jest tarasowanie przejścia i przejazdu na wąskich, często jeszcze średniowiecznych uliczkach. Matką wynalazku została więc nie moda, ale paląca potrzeba upakowania tysięcy jednośladów na możliwie małej przestrzeni.
(dg)