Pumptrack niezgody w osiedlu Sadul. "Nikt mieszkańców nie słucha"
12 maja 2021
W osiedlu Sadul powstał pumptrack. Mieszkańcy ulicy Paczkowskiej od początku zgłaszali obawy w sprawie tej inwestycji. Mają też żal do wawerskich urzędników, że ich nie słuchają i niczego z nimi nie konsultują.
Ostatnio sprawą pumptracka przy Paczkowskiej zajął się "Telewizyjny Kurier Warszawski". Jak przekonują w reportażu mieszkańcy, niegdyś była to spokojna i cicha okolica. Teraz w miejscu zieleni i nielegalnego parkingu powstał tor rowerowy. - To taka inwestycja przepchnięta kolanem. Tutaj był bardzo duży protest, miażdżąca większość mieszkańców była przeciwna. Nie przeciwko idei pumptracka, bo mamy świadomość, że młode pokolenie potrzebuje czegoś takiego, ale nie tutaj - powiedział na antenie TVP3 Warszawa członek rady osiedla Sadul Andrzej Bereda.
Pumptrack niebezpieczny?
Jak się okazuje i na co zwraca też uwagę w swoich interpelacjach do władz dzielnicy radna Sandra Spinkiewicz, tor okazał się nie tylko zbyt "hałaśliwy" dla sąsiadów, ale też jest niebezpieczny dla jego użytkowników z powodu bliskości ulicy. - Fragment toru od strony ulicy Chorzowskiej znajduje się na dość wysokim nasypie, a jego odległość od jezdni nie przekracza pół metra. Takie rozwiązanie jest bardzo niebezpieczne, ponieważ w przypadku wypadnięcia z toru, jego użytkownik wpada bezpośrednio na jezdnię - przekonuje Sandra Spinkiewicz.
Sprawdziliśmy, ostry łuk toru dosłownie styka się z jezdnią, zatem rozpędzony rowerzysta może z niego wpaść prosto pod koła rozpędzonego samochodu. Dziwne też jest to, że ani projektant tego toru, ani żaden z urzędników nadzorujący projekt nie zauważyli czyhającego na użytkowników pumptracka niebezpieczeństwa.
"Nikt z rządzących w Wawrze nie rozmawia z mieszkańcami"
Radna również radzi władzom dzielnicy, by zmienić regulamin i zakazać jazdy hulajnogą i deskorolką, które generują największy hałas. Porządku mieliby pilnować strażnicy miejscy.
Cały problem pumptracka przy Paczkowskiej bierze się z tego, że nikt z rządzących w Wawrze nie rozmawia z mieszkańcami. Najpierw jest pomysł i decyzja, potem ewentualnie oznajmienie zainteresowanym, a następnie jak najszybsza realizacja, bo przecież są pieniądze do wydania jeszcze w danym roku budżetowym... - komentuje radny Rafał Czerwonka. - Nie ma dyskusji, nie ma możliwości wniesienia poprawek do pomysłu "wszystkowiedzących najlepiej". A dopiero potem, jak zrobi się problem, to przychodzi coś na kształt refleksji, są zapewnienia, że będą konsultacje. Nareszcie, bo słyszę o nich od miesięcy, że może zakażemy używać tutaj hulajnóg i deskorolek, mimo że warunki przetargu mówiły wprost o deskorolkach, rolkach i hulajnogach, a ponadto już to widzę, jak ktoś będzie tego pilnował - podsumowuje Czerwonka.
"Pumptrack powstał z inicjatywy mieszkańców"
- Mamy duży teren w rejonie Węglarskiej przeznaczony w planie zagospodarowania na usługi publiczne, mamy duży teren na usługi sportu w rejonie Międzyosiedlowej. Jeśli chodzi o Paczkowską, to w tym miejscu w planie zagospodarowania narysowana jest tylko zieleń. Nikt przy tym nie kwestionuje tego, że taka infrastruktura dla młodzieży jest bardzo potrzebna, ale należało lepiej przemyśleć lokalizację. Ci, co mieszkają blisko, mają teraz problem - dodaje radny Czerwonka.
Jednak urzędnicy widzą tę sprawę inaczej. - Pumptrack jest zrealizowany w ramach budżetu obywatelskiego, a więc powstał z inicjatywy mieszkańców, a przed jego powstaniem odbyło się kilka spotkań zarządu z mieszkańcami - wyjaśnia rzeczniczka wawerskiego ratusza Aleksandra Słowińska.
Za rowerową inwestycją zagłosowało blisko 1100 mieszkańców. Pierwotnie miała być realizowana przy ul. Mrówczej i Piechurów, jednak pomysł spotkał się z ostrym sprzeciwem tamtejszych mieszkańców.
(DB)