Miasto i syndyk celowo przedłużają dramat na Borzymowskiej? Ponad 10 lat czekania na sprawiedliwość
14 lutego 2021
Czy blok przy Borzymowskiej 34/36 zostanie kiedyś dokończony a oszukani przez dewelopera mieszkańcy odzyskają swoje pieniądze? Pokrzywdzeni czekają na sprawiedliwość już ponad 10 lat. Tymczasem wydaje się, że władze miasta wraz z syndykiem nie spieszą się z załatwieniem sprawy.
O "bloku widmo" media rozpisywały się już wielokrotnie. Jego historia jest bardzo ponura, zwłaszcza dla grona nabywców, którzy utopili tu swoje oszczędności lub wzięli kredyty.
Deweloper zbankrutował, powstały problemy
Blok przy Borzymowskiej 34/36 na Targówku tysiące warszawiaków mijają we Wszystkich Świętych w drodze na Cmentarz Bródnowski. Robotnicy zeszli z rusztowań budowy w 2010 roku. Eksperci ocenili później, że budynek ukończony był w mniej więcej 70 proc. Formalnie to stan surowy zamknięty. Niewiele zabrakło, żeby 50 rodzin, które kupiły tu mieszkania, mogło się do nich wprowadzić. Ludzie wydali oszczędności życia albo wzięli kredyty.
- Płacę miesięcznie 1,2 tys. zł, bo mieliśmy pół wkładu własnego. Poszły na to całe oszczędności rodziców, brata i moje. Nasze życie wywróciło się do góry nogami - opowiadał jakiś czas temu pan Marcin, niedoszły mieszkaniec Osiedla Borzymowska. Lokatorzy swoje historie spisali na stronie internetowej Stowarzyszenia Borzymowska. A jest ich wiele. Właśnie takich i podobnych dramatów. Ich nadzieje na własne lokum rozwiały się na początku 2011 roku. Wszystkie gazety w kraju donosiły o upadłości Edbudu. Do bankructwa dewelopera mogła się przyczynić właśnie inwestycja przy Borzymowskiej. Jak się potem okazało, firma nie miała nawet praw do działki, na której zdążyła postawić wielki budynek w stanie surowym. Działką w imieniu Skarbu Państwa włada miejski ratusz. Dziś budynek straszy, bo zamiast mieszkańców hula po nim wiatr. Nazywany jest "blokiem widmo".
"Ekspres Reporterów" odświeżył sprawę
Ostatnio sprawę "bloku widmo" odświeżyli twórcy "Ekspresu Reporterów". Co ustalili? Aby odzyskać blok i jakiekolwiek pieniądze, poszkodowani mieszkańcy postanowili się zrzeszyć. Znaleźli kilku potencjalnych inwestorów. Jeszcze w 2018 roku grunt przejął syndyk masy upadłości, który stara się w imieniu Skarbu Państwa działkę wydzierżawić. Mieszkańcy zaproponowali przejęcie gruntu oraz nieruchomości ze wszelkimi roszczeniami. Jak się dowiadujemy w reportażu - syndyk propozycję odrzucił. Dlaczego? Tego mieszkańcy ani reporterzy TVP od syndyka się nie dowiedzieli. Pozostały jedynie domysły mieszkańców.
- Syndyk ma interes, żeby ta upadłość była prowadzona jak najdłużej, bo on z tego czerpie pieniądze naszym kosztem - powiedział na antenie pan Robert.
Tymczasem, jak ustalili dziennikarze, wystarczyłaby dobra wola urzędników miejskiego ratusza, aby sprawę pchnąć do przodu. - Miasto jest stroną w tej sprawie. Od decyzji ratusza zależy, czy umowa dzierżawy nieruchomości będzie sprzedana. To miasto musi powiedzieć syndykowi: "chcemy, żeby było to sprzedane z wolnej ręki, np. spółdzielni" - powiedziała pełnomocniczka rodzin poszkodowanych mec. Monika Grabowska-Dziadek, która dodała: - Wydaje mi się, że brakuje po obu stronach, po stronie syndyka i po stronie władz miasta, jakiegoś ludzkiego odruchu, chęci załatwienia tej sprawy.
Co dalej?
Jak nam wyjaśniają przedstawiciele ratusza, obecna umowa dzierżawy tej działki ma już ponad 22-letnią historię. - Prezydentowi m.st. Warszawy obecnie przypadło uregulowanie skomplikowanej sytuacji prawnej związanej z przedmiotową umową - wyjaśnia nam rzeczniczka ratusza Karolina Gałecka. - Podkreślić należy, że spośród około 150 lokali budowanych na nieruchomości, tylko około 50 jest obarczonych roszczeniami osób oczekujących w ramach m.in. spółdzielni Razem na ich nabycie.
Jak dalej wyjaśnia rzeczniczka, obecnie syndyk masy upadłości przygotowuje kolejną procedurę dotyczącą zbycia praw i obowiązków wynikających z przedmiotowej umowy dzierżawy i spółdzielnia Razem będzie mogła je nabyć. Poprzednio tego jednak nie uczyniła. Dlaczego? Tego nie wiemy.
- Prezydent m. st. Warszawy nie widzi przeszkód, aby spółdzielnia ubiegała się o wstąpienie w prawa i obowiązki wynikające z umowy dzierżawy. Przygotowując warunki urzędnicy będą mieli na uwadze przede wszystkim ochronę interesów Skarbu Państwa oraz mieszkańców Warszawy - informuje Gałecka.
(DB)