Bezdomny z Falenicy spał na siarczystym mrozie. Nie chciał do schroniska
19 stycznia 2021
W sobotę 16 stycznia termometr wskazywał minus 20 stopni. Tuż przed godziną 20 strażnicy otrzymali zgłoszenie, że na terenie leśnym przy Bysławskiej znajduje się bezdomny. Jednak nie chciał on żadnej pomocy.
Jak informują strażnicy miejscy w ponad 100 lokalizacjach na terenie Warszawy przebywa około 300 osób. Nawet ci mieszkający w najtrudniejszych warunkach nie chcą przyjąć pomocy i dać się przewieźć do noclegowni, ogrzewalni lub schroniska. Dokładnie tak było podczas interwencji strażników przy Bysławskiej.
"Znamy to miejsce i tego bezdomnego"
- Znamy to miejsce i tego bezdomnego. Od kilku lat mieszka on w prowizorycznych szałasach, które kleci z gałęzi na terenach leśnych Wawra. Mężczyzna stroni od alkoholu. Informowaliśmy 70-latka o nadchodzących mrozach i możliwości przewiezienia do noclegowni. Po telefonie od mieszkańca pojechaliśmy tam ponownie - relacjonują strażnicy miejscy, którzy po raz kolejny zaproponowali bezdomnemu przewiezienie do ogrzewalni lub noclegowni. - Mężczyzna odmówił. Powiedział, że woli spać w śpiworze "na łonie natury" i ma do tego prawo. Dodał też, że okoliczni mieszkańcy wiedzą, gdzie przebywa i pomagają mu, przynoszą ciepłą odzież i jedzenie - relacjonują funkcjonariusze.
Nie chciał do schroniska, pomimo siarczystego mrozu
Rozmowy z bezdomnym przeciągały się. Funkcjonariusze wezwali pogotowie, by ratownicy ocenili stan zdrowia mężczyzny. - Ten jednak, pomimo blisko godzinnych negocjacji, nie poddał się badaniu. Na miejsce interwencji przyszedł kolejny mieszkaniec, który również nakłaniał seniora do skorzystania z pomocy. Minęła godzina 22, gdy po kolejnych kilkudziesięciu minutach rozmów i próśb bezdomny zgodził przenieść się na kilka mroźnych dni do osoby, która zaproponowała mu nocleg. Zastrzegł jednak, że i tak tu wróci - przekonują funkcjonariusze. Strażnicy nadal kontrolują to miejsce. Jak na razie nie wrócił.
(DB)