Veturilo się nie poddaje. "Umożliwia zachowanie odstępu"
30 marca 2020
System miejskich wypożyczalni pracuje podczas epidemii bez zmian. Sprawdziliśmy, jak chętnie warszawiacy korzystali w tym miesiącu z jednośladów.
Tegoroczny start sezonu Veturilo niemal zbiegł się z początkiem kryzysu związanego z koronawirusem: jednoślady wróciły na warszawskie ulice 1 marca, a już 12 dni później premier Mateusz Morawiecki ogłosił stan zagrożenia epidemicznego. Miejskie wypożyczalnie to jedna z niewielu usług w Warszawie, które dobrze radzą sobie podczas kryzysu.
Dla osób obawiających się zakażenia jednoślady mają wielką przewagę nad autobusami czy tramwajami: pozwalają uniknąć kontaktu z innymi. Wielu warszawiaków ograniczyło przemieszczanie się do niezbędnego minimum. Również rowerów Veturilo widać na ulicach mniej, niż w ubiegłym roku.
Dwukrotny spadek
- W tym roku widać zauważalny spadek liczby wypożyczeń, którego główną przyczyną jest zapewne epidemia i wprowadzone w związku z nią ograniczenia w poruszaniu się - mówi Mikołaj Pieńkos, rzecznik Zarządu Dróg Miejskich. - Do tej pory w marcu odnotowaliśmy 171 tys. wypożyczeń i można oszacować, że na koniec miesiąca ta liczba przekroczy 180 tys. Dla porównania, w marcu 2019 roku było 383 tys. wypożyczeń, ale też była znacznie lepsza pogoda. W marcu roku 2018 wypożyczeń było 248 tys.
Drogowcy przypominają, że spadek liczby pasażerów komunikacji miejskiej sięga 58-85%, zaś liczby samochodów - 55%. W przypadku Veturilo sporą grupę użytkowników stanowili turyści, którzy zniknęli z Warszawy praktycznie z dnia na dzień.
- Zachęcamy do korzystania z Veturilo tych, którzy muszą się przemieszczać - mówi rzecznik ZDM. - Jest to środek transportu indywidualnego, umożliwiający zachowanie odpowiedniego odstępu. Operator systemu prowadzi dezynfekcję, ale zachęcamy do używania dla bezpieczeństwa rękawiczek.
(dg)