Uwaga, jedzie pociąg!
4 lipca 2008
Przejazd na Kwiatowej w Legionowie stał się ostatnio na forach internetowych punktem zapalnym. Wszystko zaczęło się od stwierdzenia internautki, że jej mąż omal nie zginął pod pociągiem, kiedy to dróżnik 3 czerwca nie opuścił szlabanów.
Tymczasem policja w Legionowie nie miała żadnych sygnałów o nieopuszczo-nych rogatkach. To o tyle dziwne, że w pierwszym odruchu po uniknięciu śmierci pod lokomotywą szukamy upustu - najczęściej wzywając na miejsce właśnie po-licję. Czy więc informacja o niedbałym dróżniku to plotka?
Jeśli nawet, to pokazuje pewien problem - zbyt często ufamy podniesionym szlabanom i wjeżdżamy bez zastanowienia na tory. Pewnie, że najczęściej wszyst-ko jest w porządku, ale co będzie, jeśli akurat trafimy - oby nie! - prosto pod elek-trowóz?
A wystarczy wyrobić sobie prosty nawyk - dojeżdżamy do przejazdu, zatrzy-mujemy się i rozglądamy. Bez względu na to, czy rogatki są podniesione, czy nie. Zajmie nam to może 30 sekund więcej, niż przejazd w ufności wobec dróżnika - ale jak mówi przysłowie: lepiej stracić minutę z życia, niż życie w minutę...
Na forach internetowych padło wiele zarzutów pod adresem dróżnika, o których nie można pisać bez potwierdzenia. Jeśli ktoś chciałby nam opowiedzieć o swoich doświadczeniach z opisywanego przejazdu kolejowego - czekamy na telefony: 022 374-00-57 oraz e-maile: echo@gazetaecho.pl.
(wt)