Urzędnicy: nic nie da się zrobić
16 września 2011
Po każdym deszczu ul. Leśna w Jabłonnie przypomina jezioro. Na drodze do osiedla bloków trzeba pokonać ogromną kałużę. Mimo że problem powtarza się po każdych opadach, trudno temu zaradzić. Dlaczego?
Mieszkańcy wielokrotnie informowali o tym problemie władze gminy.
Chcą pomóc?
Sytuacja w tym miejscu pogorszyła się znacząco z powodu wysokiego poziomu wód gruntowych. Przedstawiciele gminy twierdzą, że wiedzą o problemie mieszkańców i próbują im pomóc. Miejsce to sprawdzali też członkowie specjalnej komisji powołanej w gminie do spraw związanych z zalewaniem posesji i ulic wodami opadowymi i gruntowymi na terenie Jabłonny.- Komisja potwierdziła podtopienie przez wody gruntowe i przekazała informację straży pożarnej - mówi Michał Smoliński, rzecznik urzędu gminy. Strażacy natomiast bezradnie rozłożyli ręce. - W tym miejscu nie ma możliwości przepompowania wody, ponieważ zalega ona na powierzchni ziemi w całej okolicy. Na niewiele też zdałoby się wypompowanie beczkowozem. Zaraz po tym woda zalegająca na przyległych terenach od dłuższego czasu napłynęłaby w to miejsce ponownie - dodał Michał Smoliński.
Mieszkańcom radzi... poczekać, aż woda sama opadnie. Jego zdaniem problemem jest brak kanalizacji deszczowej odprowadzającej wodę. - Studnie chłonne mają swoją pojemność i po prostu więcej wody się do nich nie zmieści. Do tego dochodzi wysoki w ostatnich miesiącach stan wód gruntowych, który ogranicza wchłanianie - mówi rzecznik gminy i dodaje, że na budowę kanalizacji deszczowej gminy obecnie nie stać.
Maciej Kamiński