Tu powinien być chodnik, ale urzędnicy posadzili drzewa
28 maja 2021
Ostatnie nasadzenia na Szamocinie poskutkują w przyszłości aferą o wycinkę drzew, niezbędną przy okazji budowy ulicy.
Szamocin to jedna z wielu na północnej Białołęce dróg, których samorząd nie zdążył dostosować na czas do nowej funkcji. W miarę rozwoju zabudowy dawna wiejska droga stała się jedną z najbardziej ruchliwych ulic w tej części Warszawy. Do dziś nie ma przy niej nawet chodnika, nie wspominając nawet o drodze rowerowej.
Drzewa na Szamocinie
Jeden z czytelników przejeżdżających przez Szamocin zwrócił uwagę na młode drzewa, które pojawiły się niedawno tuż obok jezdni. Dlaczego zdecydowano się na zasadzenie roślin, zamiast na budowę niezbędnego w tym miejscu chodnika?
- W 2019 roku posadziliśmy przy ul. Szamocin, w pobliżu ul. Płochocińskiej, osiem jabłoni purpurowych "ola" - potwierdza Anna Stopińska, rzeczniczka Zarządu Zieleni. - Drzewa te stanowią nasadzenia zastępcze przeprowadzone zgodnie z decyzją marszałka województwa (również w zakresie ich lokalizacji), które posadziliśmy w miejsce drzew usuniętych z powodu złego stanu fitosanitarnego, stanowiących zagrożenie dla mieszkańców i ich mienia.
Zarząd Zieleni przekazał nam także informację z Zarządu Dróg Miejskich. Drogowcy przypominają, że na Szamocinie nie można zbudować chodnika bez jednoczesnej rozbudowy całej ulicy, która wiązałaby się z wykupem przylegających gruntów. Ponadto w ocenie ZDM rozbudowa polegałaby w zasadzie na wybudowaniu ulicy od nowa, z chodnikami, odwodnieniem, oświetleniem i zielenią.
Urzędnicy nie widzą problemu
Gdyby Szamocin pozostawał w gestii jednego urzędu, np. istniejącej w latach 1994-2002 gminy Warszawa-Białołęka, nie byłoby mowy o przerzucaniu się odpowiedzialnością. Urzędnicy z pewnością nie dopuściliby do sadzenia drzew w miejscu, w którym w przyszłości ma powstać chodnik czy droga rowerowa. Ulica obyłaby się przez kilka lat bez jabłoni purpurowych, ale później zostałaby wybudowana od zera: z chodnikami, oświetleniem, nową zielenią i być może drogą rowerową.
Przy obecnym podziale obowiązków drogowcy i ogrodnicy mają ewidentny problem z racjonalnym działaniem. ZZW wyciął przewracające się drzewa i zaakceptował mało rozsądną propozycję urzędników marszałka Adama Struzika, by młode rośliny posadzić w tym samym miejscu. Zanim Zarząd Miejskich Inwestycji Drogowych - lub instytucja, która go zastąpi - dostanie pieniądze na budowę Szamocina, miną całe lata. Jabłonie urosną i staną się w przyszłości kością niezgody między potrzebującymi chodnika okolicznymi mieszkańcami a walczącymi o każdą roślinę aktywistami miejskimi.
(dg)