Tusk o włos
4 listopada 2005
Znacznie mniejszą przewagę, niż w całej Warszawie miał w naszej dzielnicy na finiszu prezydenckiej batalii Donald Tusk. Wygrał wybory na Targówku o włos (51,5 do 48,5% głosów). W całym mieście były marszałek Sejmu dostał prawie 60% głosów, a zwycięzca prezydenckiego wyścigu Lech Kaczyński - 40%.
Ciekawostką wszystkich trzech głosowań na Targówku jest zdecydowana różnica preferencji wyborczych mieszkańców dzielnicy w porównaniu z wynikami w całym mieście. Podczas gdy Warszawa zdecydowanie woli Platformę, mieszkańcy Targówka wybierają PiS. Również niewiele brakowało do zwycięstwa w naszej dzielnicy Lechowi Kaczyńskiemu, co byłoby ewenementem w stolicy.
Trudno powiedzieć skąd w mieszkańcach Targówka tyle sympatii dla prezy-denta Warszawy. Tego samego, którego wybiera zaledwie jedna trzecia mieszkań-ców sąsiedniej Białołęki. Skąd też na Targówku tylu zwolenników Prawa i Sprawie-dliwości? Z pewnością partia ta otrzymała bardzo dużo głosów od dotychczasowych wyborców lewicy, rozczarowanych czteroletnimi rządami SLD. Wprawdzie wyniki z takich komisji jak klub Kołatka pokazują, że żelazny elektorat SLD (byli milicjanci i wojskowi) zagłosował raczej na Donalda Tuska, to jednak ci sami wyborcy przyczynili się do sukcesu PiS-u głosując w wyborach parlamentarnych na SLD. Mniej żelazny elektorat lewicy zdecydownie poparł we wszystkich trzech głoso-waniach braci Kaczyńskich.
Dzisiejsze preferencje mieszkańców dzielnicy wskazują Prawo i Sprawiedliwość jako zwycięzcę nadchodzących wyborów samorządowych. Z pewnością dużą rolę w nich odegra także Platforma Obywatelska i LPR (doskonały wynik Mirosława Odziemczyka). Najwięcej pracy czeka ugrupowania lewicowe: SLD i SDPL. Odzy-skanie sympatii wyborców nie będzie łatwe, choć bardzo dobre wyniki Sebastiana Kozłowskiego (SDPL) czy Dariusza Klimaszewskiego (SLD) w wyborach parla-mentarnych świadczą o tym, że obie partie, gdyby na przykład wystartowały razem, mogłyby być czarnym koniem nadchodzących wyborów samorządowych.
bw