Było mokro, jest sucho
4 listopada 2005
Kanałek Bródnowski na stałe wpisał się już w topografię kilku północnopraskich dzielnic. Płynący od ponad 200 lat między innymi przez Białołękę, Zacisze, Bródno, symbolizował idealne proporcje między miejskim krajobrazem warszawskich blokowisk a środowiskiem naturalnym.
Kanał, co nie podlega żadnej wątpliwości, działał bardzo korzystnie na środowisko. Ostatnio jednak stała się rzecz niesłychana - rzeczka, z racji swojej wielkości i długości określana tym mianem, na odcinku bródnowskim po prostu wyschła. - Przechodziłem niedawno obok i zauważyłem, że poziom wody jest zaskakująco niski, na oko 5-6 cm - opowiada Sławomir Gmur, mieszkaniec Bródna. - Kaczki, które od dawna zamieszkiwały kanałek, teraz jedynie kręciły się po okolicy, gdyż pływać w tak płytkiej wodzie, a w zasadzie już błocie, nie sposób - bulwersuje się. - Jestem bardzo ciekaw, kto odpowiada za taki stan rzeczy. To przecież ewidentne rujnowanie przyrody. Podejrzewam, że to robota człowieka, być może to efekt inwestycji i robót z nimi związanych gdzieś nieopodal - zastanawia się.
Kto ponosi odpowiedzialność?
To nie może być dzieło przypadku. Kanał, mający ponaddwustuletnią historię nie mógł wyschnąć z dnia na dzień. A tak się właśnie stało. W urzędzie dzielnicy Targówek nikt nie potrafił odpowiedzieć na nurtujące pytanie: kto lub co spowodowało tę ekologiczną katastrofę? - To ciekawe, nikt wody nie podbierał, wody drenażowe odprowadzane są tak jak dotychczas. Przyczyną muszą być warunki naturalne, być może brak deszczu - mówi zaskoczona Maria Przeździecka z wydziału ochrony środowiska. W taką argumentację trudno jednak uwierzyć. Rzeczka bródnowska pamięta o wiele gorsze susze w swojej bogatej historii. W urzędzie padały również domysły, iż być może elektrociepłownia Kawęczyn przestała odprowadzać swoje wody drenażowe do kanałku. - Jest to nieprawda - od razu zaprzecza Wiesław Hański, dyżurny inżynier elektrociepłowni. - Co godzinę pompujemy 100 litrów - tłumaczy.Może bobry?
Jak widać, nadal nieznane są przyczyny tego zadziwiającego procesu. Jeśli nie człowiek, to może zwierzę, a dokładniej... bóbr. W przeszłości już zdarzały się sytuacje, w których te sympatyczne stworzonka budowały tamy na kanałku Bródnowskim, powodując różnorakie komplikacje. Być może teraz znów przystąpiły do pracy. Tak chyba byłoby lepiej, bo w przeciwnym razie zagadka stałaby się zbyt tajemnicza, a nawet ocierająca się o zjawiska paranormalne.tp
Czy kanałek będzie jeszcze wyglądał jak na zdjęciu?
Fot. archiwum urzędu dzielnicy Targówek.