Troska o pacjenta czy asekuranctwo?
8 kwietnia 2011
Na drzwiach przychodni przy ul. Gilarskiej wisi hasło: "Przychodnia przyjazna pacjentowi". My pacjenci marzylibyśmy sobie, by była to powszechna prawda, a o tym, że tak nie jest, przekonała się pacjentka, która opisała nam swoje przeżycia.
Sprawa nie cierpiała zwłoki. W przychodni nie by-ło mojego lekarza rodzinnego. Starałam się wyjaśnić, o co chodzi, ale napotkałam mur - lekarka katego-rycznie odmówiła mi bowiem nie tylko skierowania na wykonanie zastrzyków Clexane, ale także skierowa-nia do laboratorium na badanie krzepliwości krwi. W efekcie odmówiła mi leczenia. Do dziś brzmią mi w uszach jej słowa: - Ja pani nie dam skierowania, niech Anin bierze odpowiedzialność za takie leczenie, pani dostanie krwotoku! Byłam w szoku. Przecież ledwie wyszłam ze szpitala, ponownie pogorszył się mój stan zdrowia, po-trzebowałam szybkiej pomocy, a w mojej przychodni odmawiają mi leczenia! Pow-rót do Anina. Lekarka z Instytutu Kardiologii natychmiast napisała pismo wyjaśnia-jące przyczynę leczenia, ale w przychodni na Gilarskiej również to nie wystarczyło. Znowu padły słowa, że dostanę krwotoku, i jak bardzo chcę brać te zastrzyki, to mogę sobie je robić sama lub jeździć do Anina. Tłumaczenia, że jestem na to zbyt słaba, nie wpłynęły na zmianę decyzji lekarki w przychodni. W efekcie po raz drugi odmówiono mi skierowania na zastrzyki, mimo pisemnego wyjaśnienia specjalisty! Gdy osoba w rejestracji głośno wyrażała opinię, że to dla mojego dobra, bym nie dostała krwotoku, zrozumiałam, że zrobiono z mojej wizyty na forum przychodni temat sensacyjny.
Jak to jest możliwe, że lekarz z przychodni rejonowej podważa i w efekcie lek-ceważy zalecenia specjalisty, który znacznie lepiej zna historię choroby pacjenta?! Przecież jeśli ma wątpliwości, co do sposobu leczenia, dlaczego nie zadzwoni do konkretnego specjalisty, tylko miota chorym pacjentem? Może należałoby pomyś-leć o udoskonaleniu komunikacji i współpracy pomiędzy lekarzem rodzinnym, spec-jalistą i pacjentem.
Imię i nazwisko do wiadomości redakcji
Od redakcji
Opisana sytuacja to wierzchołek góry lodowej, jaką jest służba zdrowia. Nie od dziś wiadomo, że działa w Polsce źle. Przedstawiony obrazek w sposób szczególny obni-ża zaufanie pacjenta do lekarzy. Lekarz z przychodni rejonowej kwestionuje przy pacjencie decyzję specjalisty z uznanego w Europie i na świecie Instytutu Kardio-logii? Czy to w ogóle możliwe? Niestety tak działa nasz system. Specjalista - choć-by z tytułem profesora - nic nie pomoże, jeśli nie otrzyma "parafki" lekarza pierw-szego kontaktu. Ten absurd trwa od lat, ale też od lat NFZ i Ministerstwo Zdrowia uważają, że służba zdrowia w Polsce działa coraz lepiej. Przychodnia na Gilarskiej nie jest jedynym dowodem na to, że są w błędzie.- Dwukrotna odmowa leczenia w sytuacji zagrożenia udarem mózgu.
- Odebranie pacjentowi poczucia bezpieczeństwa w trakcie leczenia (straszenie krwotokiem).
- Naruszenie zasady tajemnicy gabinetu lekarskiego.