Tanie mieszkania po znajomości? "Każdy mógł skorzystać"
25 września 2018
Wyborcza walka ruszyła. Na pierwszej stronie nowego kwartalnika stowarzyszenia Nasze Miasto Nasze Sprawy Janusz Baranowski przekonuje o aferze mieszkaniowej, do której miałoby dochodzić w Legionowie w ostatnich latach. Lokale na atrakcyjnych warunkach mieliby nabywać urzędnicy powiązani z władzą.
Z informacji dostępnych na stronie internetowej Urzędu Miasta Legionowo możemy dowiedzieć się, że tanie budownictwo mieszkaniowe to idealne rozwiązanie dla rodzin, które nie mogą sobie pozwolić na zakup lokalu od dewelopera.
- Jest to dobre rozwiązanie dla tych, którzy z różnych względów nie mają odpowiedniej zdolności kredytowej, a mają pewność, że będą w stanie wywiązywać się z płatności w terminie - twierdził prezydent Roman Smogorzewski. W skrócie, miasto wybudowało w ostatnich latach kilka bloków i w założeniu miało sprzedawać je w przetargach zwykłym mieszkańcom, którzy nie mogli sobie pozwolić na wieloletni kredyt w banku lub zakup podobnych lokali u deweloperów. Miasto wybudowało zatem 188 mieszkań przeznaczonych do wykupu. Są one zlokalizowane w pięciu budynkach wielorodzinnych przy ul. gen. B. Roi 2 oraz 2A, Suwalnej 17 oraz 19, Alei 1 Dywizji Zmechanizowanej 16. Łącznie miasto wydało z własnego budżetu na te inwestycje ponad 31 mln zł.
Atrakcyjny zakup mieszkania
Sprzedaż mieszkań przeznaczonych do tzw. wykupu odbywała się w oparciu o ustawę o gospodarce nieruchomościami. Zgodnie z nią przeprowadzane były dwa przetargi nieograniczone (licytacje). Następnie, w przypadku braku nabywców, sprzedaż odbywała się w formie rokowań. Wartość lokali mieszkalnych do pierwszego przetargu musi być ustalona przez rzeczoznawcę majątkowego w oparciu o ceny rynkowe. W przypadku zakończenia pierwszego przetargu wynikiem negatywnym, cena wywoławcza w drugim przetargu może być obniżona do 50% wartości nieruchomości, a w rokowaniach do 40%. Nabycie mieszkania w rokowaniach jest bardzo atrakcyjnym rozwiązaniem, ponieważ, oprócz bonifikaty cenowej, raty są spłacane bezpośrednio do budżetu miasta, okres spłaty może być rozłożony maksymalnie na 10 lat, a oprocentowanie jest liczone według stopy redyskontowej NBP.
Mieszkania "po znajomości"?
Jak przekonuje Janusz Baranowski z przeprowadzonej szczegółowo analizy dokumentów (informacje z przetargów i rokowań, odpowiedzi na tzw. informację publiczną, księgi wieczyste) wyłania się jednak obraz całkowicie odmienny od oficjalnej retoryki legionowskiego ratusza. Okazuje się, że oprócz zwykłych mieszkańców, bardzo liczną grupę nabywców stanowiły osoby, które nie spełniały kryteriów kwalifikujących ich do preferencyjnego zakupu. Wśród nich znaleźli się m.in. urzędnicy ratusza i starostwa, piastujący głównie stanowiska kierownicze lub ich rodziny, pracownicy spółek miejskich, przedsiębiorcy powiązani biznesowo i/lub towarzysko z obecnym prezydentem bądź byłym starostą oraz byli członkowie komisji wyborczych. Ponadto w tym gronie znalazły się również takie osoby, jak rodzina byłego posła, rodzina oraz znajoma obecnych radnych, dziennikarz "Miejscowej", były generał WP czy była senator RP. - Można odnieść wrażenie, że grono szczęśliwych beneficjentów nie było zupełnie przypadkowe - przekonuje Janusz Baranowski, prezes Stowarzyszenia Legionowskich Lokatorów.
Jest afera czy jej nie ma?
Na zarzuty te niemal od razu odpowiedzi udzielił legionowski ratusz na łamach samorządowej gazety. - Ogłoszenia o przetargu na wszystkie lokale były publikowane w internecie oraz lokalnych mediach. Przetargi były otwarte dla wszystkich chętnych, nie było żadnych ograniczeń - informuje rzeczniczka ratusza Tamara Boryczka. I jak dalej przekonuje zastępca prezydenta Marek Pawlak - miasto na budowie mieszkań nie traci, ponieważ i tak osiągnęło zysk z ich sprzedaży w kwocie 3,6 mln zł. Jednak główną ideą budowy przez miasto mieszkań miało być ich późniejsze bardzo preferencyjne odsprzedanie mieszkańcom najbardziej potrzebującym. Czy urzędnicy w Legionowie tak mało zarabiają?
(DB)