Taco Hemingway i O.S.T.R. na Bemowie. Pięć godzin w kolejce po wejściówki
23 sierpnia 2016
W piątkowy wieczór na scenie amfiteatru Michaela Jacksona zagrała śmietanka polskiego rapu. Na darmowe opaski fani czekali już od 15:00. Handel bezpłatnymi wejściówkami rozpoczął się dwie godziny później.
Na darmowy koncert muzyków Bemowskie Centrum Kultury miało do rozdania dokładnie 990 opasek, które wydawane były w dwóch punktach amfiteatru od godz. 18:00. Wydarzeniu towarzyszyło duże zainteresowanie na Facebooku: ponad 8 tys. osób "biorących udział" w imprezie i 18 tys. "zainteresowanych". Kolejka rosła z każdą minutą i bezpłatnymi wejściówkami szybko zaczęto handlować. Opaski można było kupić po 10, 20 a nawet 100 zł na stronie wydarzenia lub na miejscu. - Janusze biznesu stali parę godzin po bilety, żeby zarobić 10-20 zł - komentował jeden z facebookowiczów.
Taco czy O.S.T.R?
Pierwszy na scenie wystąpił Taco Hemingway. Warszawski raper zadebiutował w 2013 roku utworami w języku angielskim. Album "Young Hems" nie przyniósł mu rozgłosu. Dopiero drugi, wydany w grudniu 2014 roku, "Trójkąt warszawski" stał się fenomenem i wybił Filipa na pierwsze miejsca notowań. Pomimo krótkiej kariery scenicznej Taco nie zabiega o rozgłos. Brak akredytacji dla dziennikarzy, półroczne czekanie na wywiad czy słuchy o dziwnych żądaniach wobec organizatorów to standard, gdy chcemy gościć rapera. Niemniej jednak koncerty Filipa przyciągają tłumy publiczności, w większości gimnazjalistów.
Po "6 zerach", " Następnej stacji" czy "Deszczu na betonie" z nowej płyty Wosk na scenie pojawił się O.S.T.R. Adam Ostrowski z rynkiem muzycznym związany jest już od kilkunastu lat, na swoim koncie ma 19 albumów. Muzyka "Ostrego" dociera już do starszych odbiorców, więc niektórzy fani Taco, po występie idola, oddali lub sprzedali swoje opaski czekającym. Chętnych oczywiście nie zabrakło. "Psychologia tłumu" jak zawsze porwała publiczność, tę w środku jak i na zewnątrz. Osoby spędzające koncert za barierkami skarżyły się na słabe nagłośnienie i porozrzucane śmieci. Na miejscu można było kupić piwo, choć kolejka do nalewaka była równie długa, jak do toalet.
- Nie ma sensu tu siedzieć, posłucham na Youtube. W środku ludzie i tak stoją pod sceną, a ławki puste. Słaba organizacja - skomentował chłopak, któremu nie udało się dostać opaski.
(mk)