Szpitale wyjdą na prostą?
17 marca 2005
Ustawa o pomocy publicznej i restrukturyzacji finansowej to jedyny ratunek dla zadłużonych szpitali - uważa minister zdrowia Marek Balicki. Bez tych przepisów szpitale nie mogą skorzystać z pożyczek, na które zarezerwowano w budżecie 2,2 mld zł. A właśnie te pożyczki pozwolą wyjść placówkom z pętli zadłużenia.
Jeśli nie teraz, to później
W ocenie ministra Balickiego, nawet jeśli teraz Sejm ustawy nie przyjmie, to i tak trzeba będzie do niej wrócić. Jednak najwcześniej będzie to możliwe za rok, ponieważ przed nami wybory. Oznacza to, że system ochrony zdrowia straci kolejny, co najmniej miliard złotych. Stanie się tak, ponieważ szpitale nie płacą zwykłych odsetek, tylko karne oraz opłaty komornicze, a to kosztuje o wiele więcej. Zatem składka zdrowotna zamiast np. na leki trafia do kieszeni komornika.Warto przypomnieć, że sejmowa komisja zdrowia pracuje aktualnie nad trzema projektami ustawy o pomocy dla zadłużonych szpitali - tzw. prezydenckim, PO i PiS-u. Według ministra Balickiego zaczyna wyłaniać się wersja kompromisowa. Przede wszystkim szpitale, które chciałyby skorzystać z pożyczki budżetowej, nie będą zmuszone składać oświadczeń o zrzeczeniu się roszczeń wobec Skarbu Państwa z tytułu ustawy 203. Ponadto restrukturyzacją objęto by wszystkie długi, które powstały do 31 grudnia 2004 roku, a nie - jak było wcześniej - tylko do marca. I wreszcie szpitalowi, który zakończyłby proces restrukturyzacji długów, można by umorzyć połowę pożyczki.
Pracownicy i pacjenci się boją
Przepisów nowej ustawy boją się m.in. pracownicy szpitali podkreślając, że może dojść do dzikiej prywatyzacji placówek. Minister Balicki podkreśla, że o ile można zamknąć fabrykę samochodów czy kopalnię, to nie wolno tak postąpić w stosunku do szpitala, zatem obawy, że szpital zniknie z miasta, w którym musi być, są nieuzasadnione. W ocenie ministra właśnie teraz - bez ustawy - dochodzi do dzikich prywatyzacji szpitali, które przekształciły się w spółki nastawione na zysk. Nowa ustawa pozwala na przekształcenia, ale w spółki użyteczności publicznej, w których 75 procent udziałów należeć będzie do Skarbu Państwa lub samorządu.Minister podkreśla też, że bardzo ostrożnie podchodzi się do sprawy współpłacenia przez pacjentów za leczenie. Co prawda niewątpliwie czeka nas wprowadzenie symbolicznych, zryczałtowanych opłat hotelowych w szpitalach, ale zwolnieni z nich muszą być pacjenci, których na to nie stać. Na razie nie powstanie też koszyk usług zdrowotnych, który mówiłby, co się pacjentowi należy w ramach składki, którą płaci na ubezpieczenie. Minister stwierdza, że stworzenie takiego "pozytywnego" koszyka to bardzo trudne zadanie i nigdzie na świecie go nie ma. W Polsce jest koszyk negatywny, do którego nie da się już więcej dołożyć, bo zagrażałoby to bezpieczeństwu zdrowotnemu pacjentów.
Jeśli chodzi o dodatkowe ubezpieczenia zdrowotne to - jak podkreśla minister Balicki - można by je wprowadzić, ale wśród pacjentów jest na to zbyt mało chętnych. Nic nie stoi na przeszkodzie, by takie ubezpieczenia powstawały. Nie powstają, bo firmom ubezpieczeniowym nie opłacają się one.
km