Szkolna sauna
10 maja 2011
Całkiem nowa sauna, doposażona siłownia, parking pobudowany kosztem boiska wielofunkcyjnego i plac zabaw z nawierzchnią z kamieni o średnicy 2-3 cm - to tylko niektóre niezrozumiałe inwestycje w Szkole Podstawowej nr 154 przy ul. Leśnej Polanki.
Prawie nieużywana sauna
- Kto i po co wymyślił, by w szkole podstawowej postawić saunę? Czy naprawdę nie ma innych potrzeb, by wydawać pieniądze na tak absurdalne zakupy? - pyta zbulwersowana pani Izabela, mama jednego z siedmiolatków.Zarówno wiceburmistrz Piotr Jaworski, jak i dyrektor szkoły Sylwester Kolibabski bronią sauny. - Akurat sauna to dobry pomysł i uważam, że powinna być jak najczęściej używana. Co prawda, nie każdy może z niej korzystać, ale wygrzanie organizmu jest jak najbardziej wskazane, bo zapobiega wielu chorobom - mówi Jaworski.
Podobnego zdania jest dyrektor szkoły. - Z sauny w ubiegłym roku, pod opieką nauczyciela korzystały dzieci z najstarszych klas, chociaż nie wszystkie. Te, które mają choroby skórne, choroby układu oddechowego czy krążenia były wykluczone z zajęć. Pozostałe musiały mieć pisemną zgodę rodziców - mówi Kolibabski, który poza pełnieniem funkcji dyrektora jest nauczycielem wychowania fizycznego. Jak twierdzi, sauna była używana sporadycznie, 3-4 razy na semestr. W tym roku szkolnym nie odbyły się tam ani jedne zajęcia.
Siłownia nie dla dzieci
Absurdalnym, zdaniem dyrektora szkoły, pomysłem było wybudowanie w szkole siłowni. - Zupełnie tego nie rozumiem, bo dzieci w wieku rozwojowym nie powinny obciążać organizmu ćwiczeniami siłowymi. Uważam, że był to niepotrzebny wydatek.W tej chwili siłownia stoi praktycznie nieużywana. Co prawda dzieci podczas zajęć wf na niej bywają, ale tylko po to, by pobiegać na bieżni, "pokręcić" na rowerach treningowych, czy zobaczyć jak wyglądają urządzenia do treningów siłowych.
Parking kosztem boiska
Szkole brakuje zaplecza sportowego, a tymczasem zamiast budować np. boiska, zmienia się je w parking. - Nie wiem kto wpadł na "genialny" pomysł, by zlikwidować wielofunkcyjne boisko. Co prawda miało ono asfaltową nawierzchnię, ale dzieci mogły z niego korzystać do gry w koszykówkę czy siatkówkę - tłumaczy dyrektor.Teraz w tym miejscu jest parking dla kilkunastu aut, który... jest nieużywany. - Nie zezwoliłem na korzystanie z niego, ponieważ jest to zbyt niebezpieczne. Nie dość, że dojazd do niego jest bardzo utrudniony, to w pobliżu znajduje się plac zabaw dla najmłodszych dzieci. Nie mogę ich narażać na takie niebezpieczeństwo - dodaje Kolibabski.
Zdaniem wiceburmistrza Piotra Jaworskiego miejsca parkingowe musiały tam powstać najprawdopodobniej dlatego, że nie było możliwości wybudowania ich w innym miejscu. - Plany zagospodarowania dokładnie określają ile miejsc parkingowych musi być przy każdej inwestycji. Najprawdopodobniej tu nie było innego wyjścia - mówi. Przyznaje jednak, że takie ich umiejscowienie nie było najlepszym pomysłem.
Niebezpieczny plac zabaw
Na terenie placówki znajduje się plac zabaw dla najmłodszych dzieci, z którego korzystają m.in. te z oddziału przedszkolnego. - Nasze dzieci nie czują się tam bezpiecznie - mówi pan Piotr, ojciec jednego z sześciolatków. Podłoże placu zabaw wysypane jest drobnymi kamieniami, tzw. żwirem o średnicy 2-3 cm.- Wiem, że jest to niebezpieczne dla dzieci i gdy coś się stanie, odpowiedzialność za to poniosę ja, ale co mogę zrobić? - pyta dyrektor. Apelował już do władz dzielnicy o zmianę nawierzchni. Usłyszał jednak standardową odpowiedź - w tym roku nie ma na to pieniędzy.
- Wiem o tym i dążę do tego, by zmienić nawierzchnię na tym placu zabaw - mówi wiceburmistrz Jaworski. Jak stwierdził, ma nadzieję, że problem uda się rozwiązać w przyszłym roku budżetowym. Pieniądze na ten rok są już zarezerwowane na bardziej naglące potrzeby.
Nieprzemyślane inwestycje
O tym, że pieniądze przeznaczone na rozbudowę i doposażenie placówki zostały nie najlepiej wydane są przekonani wszyscy - od mieszkańców począwszy, a na dyrekcji szkoły i obecnych władzach dzielnicy skończywszy.Za projekt i realizację odpowiedzialne są dwie poprzednie ekipy dzielnicowych urzędników. - Inwestycja ta była w znacznym stopniu nienajlepiej przemyślana - asekuracyjnie komentuje wiceburmistrz Jaworski.
- Wygląda to tak, jakby ktoś wziął ogromną łapówkę za przepchnięcie projektu i późniejszą jego realizację - mówi jeden z urzędników samorządowych, zastrzegający sobie anonimowość. Jego zdaniem wszystko zostało tu zrobione bez ładu i składu, tylko po to, by wydać pieniądze przeznaczone na inwestycję.
Maciej Kamiński