Szarpanina o mikrofon, chaos, krzyki. Rada dzielnicy na dnie
12 maja 2016
Temat zmian w budżecie zszedł na dalszy plan. Dzisiejszą sesję rady Białołęki zdominowała polityczna przepychanka, z bitwą o mikrofon na czele.
Obyczaje polityczne na Białołęce sięgnęły dna. Wydawało się, że dzisiejsza sesja rady dzielnicy zostanie zdominowana przez dyskusję o finansowaniu budowy ulicy Siecznej, ale zaraz po jej rozpoczęciu wybuchła bitwa. Przewodnicząca Anna Majchrzak (PO) przyjęła ślubowanie Lucyny Wnuszyńskiej (Inicjatywa Mieszkańców Białołęki), która została radną w miejsce nowego wiceburmistrza Marcina Adamkiewicza.
Ważna ulica opóźniona? Czeka na nią Zielona Białołęka
Na dzisiejszej sesji radni Białołęki będą głosować nad przesunięciem budowy ważnej ulicy we wschodniej części dzielnicy aż o dwa lata.
Przyglądali się temu Wiktor Klimiuk (PiS, według opozycji: przewodniczący rady) i Łukasz Oprawski (PiS, według opozycji: radny), którzy ostro zaprotestowali przeciwko kontynuowaniu obrad.
- W momencie rozpoczęcia sesji pani Wnuszyńska nie była radną, więc nie było kworum - mówił Oprawski.
- Radnym zostaje się po decyzji komisarza wyborczego, nie po ślubowaniu - ripostowała Majchrzak.
Dopiero po krótkiej przerwie weszli do sali radni opozycji, ale dalsza część obrad miała kuriozalny przebieg. Majchrzak prowadziła je, mając za plecami protestującego i krzyczącego do jej mikrofonu radnego Klimiuka. Radni koalicji głosowali na stojąco, przekrzykując opozycję, mówiącą do wyłączonego mikrofonu. W przerwach w kuluarach toczyły się nerwowe rozmowy z udziałem mieszkańców.
Polityczna wojna sprawiła, że sprawa ulicy Siecznej, o której pisaliśmy po południu, praktycznie przestała budzić zainteresowanie radnych. Pośród krzyków koalicja przegłosowała mało konkretne stanowisko, zgodnie z którym budowa tej ulicy jest jedną z najpilniejszych inwestycji w dzielnicy. Znalazło się w nim wezwanie do jak najszybszego zagwarantowania pieniędzy na jej budowę w budżecie miasta. Radni chcą, by Sieczna powstała do końca 2018 roku. - Byliśmy brutalnie atakowani słownie i fizycznie. Krzyczano na nas, byliśmy popychani, wyrywano nam mikrofony. Jest mi wstyd, że mieszkańcy musieli być świadkami tych haniebnych wydarzeń - mówi radny Waldemar Roszak.
Poza ślubowaniem nowej radnej był to jedyny merytoryczny punkt podczas nerwowej sesji.
- PO postanowiła zrobić z sesji cyrk, prawo jest nieustannie łamane - powiedział portalowi tustolica.pl radny Klimiuk. - Wojewoda sprawuje nadzór nad samorządami i zgodnie z jego opinią jestem przewodniczącym rady dzielnicy.
- To nie Platforma robiła cyrk, tylko kilku radnych opozycji nie dało normalnie pracować radzie - mówi radny Waldemar Roszak. - Mało tego - opozycja nawet nie podpisała się na liście obecności, więc formalnie były to osoby trzecie zakłócające przebieg obrad. Byliśmy brutalnie atakowani słownie i fizycznie. Krzyczano na nas, byliśmy popychani, wyrywano nam mikrofony. Jest mi wstyd, że mieszkańcy musieli być świadkami tych haniebnych wydarzeń. Po raz kolejny okazało się, że dla radnych PiS polityczna awantura wykonywana dla zwierzchników politycznych jest ważniejsza od merytorycznej pracy na rzecz mieszkańców.
Wszystko wskazuje jednak na to, że władzę w dzielnicy ma obecnie ten, kto ma... mikrofon.
Do tematu wrócimy. Prosimy osoby nagrywające przebieg sesji o przesłanie nam filmów. Czegoś takiego, jak wczoraj na Modlińskiej, dawno Warszawa nie widziała, a być może nie widziała jeszcze nigdy.
(dg)
.