Słownik terminów IV RP
17 października 2007
Zwrot "Teraz k...a my!" puścił w obieg Jarosław Kaczyński, a "spieprzaj dziadu!" jest wkładem jego brata Lecha do języka debaty publicznej. IV RP lubi posługiwać się czymś na kształt własnej grypsery.
Autorka jest radną Warszawy, obecnie kandyduje do Senatu z listy Lewicy i Demokratów |
Pleć pleciugo
Prym w dziedzinie mowy-trawy wiodą szefowie klubu parlamentarnego PiS ostatniej kadencji - panowie Gosiewski i Kuchciński. Największym osiągnięciem językowo-logicznym tego drugiego było poinformo-wanie opinii publicznej o wycofaniu projektu ustawy: "Ustawa deubikacyjna odwołana". Wzruszył też dziennikarzy słynnym apelem: "Zwracamy się do mediów, by zadawały właściwe pytania"."Jest jeszcze kwestia kolejnych zmian i te zmiany idą tutaj w aspekcie zmian" - to Przemysław Edgar Gosiewski. A zwrot nibygrzecznościowy: "pszepana", "psze-panią" - jest na porządku dziennym, podobnie jak "nie dysponuję taką wiedzą" zamiast krótko: nie wiem. "Moja współpraca z Giertychem jest na bieżąco dokony-wana..." czy "trudno pojedzieć to w jednymwsowie". Niestety, niedostatki logiczne i braki językowe znajdowały się także w aktach prawnych, którym oni patronowali. "Rzeczpospolita Polska chroni życie dzieci poczętych przez ustawodawstwo i wysiłki władz publicznych". Owe "dzieci poczęte przez ustawodawstwo" znalazły się w PiS-owskim projekcie zmiany art. 38 Konstytucji RP.
Niechlujki
Brzydko i niechlujnie mówi też prezydent. Przede wszystkim nie chce mu się otwie-rać ust i przez wąska szparkę miedzy wargami przesącza słowa, a przy tym mlas-ka, posapuje i niestarannie artykułuje głoski. "S całom siłom i konsekfencjom" czy "czojek" zamiast "człowiek". Słuchacze często mają wrażenie lekceważenia ich, zwłaszcza gdy niewyraźnym słowom towarzyszą nieufne spojrzenie i nadąsana mi-na. Jego wypowiedzi bywają nieoczekiwanie agresywne ("małpa w czerwonym"), niespodziewanie nieporadne ("Pan Skrzypek ma taki życiorys, że mu powiedziano, że gratulujemy tego rodzaju życiorysu" czy "czysty jak ściana w sensie bieli", "wziełem udział"), albo pseudointelektualne: "sytuacja jest labilna", "kandydat nie suflowany". Zaś zdaniem: "Jeśli ktoś sprzeciwia się lustracji, nie zasługuje na mia-no inteligenta" - przekroczył granice przyzwoitości.Pogarda
"Ciemny lud to kupi" - miał rzec o elektoracie PiS niejaki bulterier. "Te panie" mó-wił o strajkujących pielęgniarkach premier, który ich determinację wyrażającą się w podjęciu strajku głodowego skwitował: "Niezjedzenie kolacji to jeszcze nie gło-dówka". "Pani zgubiła buty" - zwrócił uwagę dziennikarce poturbowanej przez jego ochroniarzy. "Nie będę odpowiadał na pytania mężczyzn, którzy siedzą" - upomniał dziennikarza telewizji austriackiej, który chciał zadać premierowi pytanie o kom-promis w sprawie głosowania w Radzie Unii Europejskiej. "Sumienie to zostaw w konfesjonale" - wyjaśnił partyjnemu koledze walczącemu o katolickie pryncypia. A do ludzi, którzy nie chcą mu się ślepo podporządkować, kieruje pogróżki: "Każdego z sędziów TK można by o coś oskarżyć", a nawet: "Trzeba sprawdzić, o co walczył Michnik". Ubekistan, postkolonialny miękki twór - tak z lekceważeniem wyrażał się o Polsce.Zaś Oskara dla najbardziej bezdusznego polityka powinien dostać za wypo-wiedź: "Niektóre rodziny będą miały teraz nawet więcej pieniędzy niż wtedy, kiedy żył mąż czy ojciec"... Tak szczęśliwa wydawała mu się odmiana losu rodzin po tra-gicznej śmierci górników z Halemby.
W jednym ze spotów wyborczych LiD pyta rządzących: jak wy nas traktujecie? Jakiego języka używacie? Jaki przykład dajecie naszym dzieciom? Czy my śmieci dla was jesteśmy?
Gorzko i surowo podczas ostatnich uroczystości dożynkowych podsumował os-tatnie dwa lata abp Michalik: - PiS nie zdał egzaminu moralnego - powiedział. Nastąpił upadek obyczajów w polityce. Co prawda jeden z posłów partii rządzącej pod ostrzałem krytyki przyznał: "PiS nie był święty, nie jest i nie będzie". Ale to bardziej krygowanie się niż żal za grzechy i mocne postanowienie poprawy. A że PiS święty nie był, to my dobrze wiemy. Komisje śledcze już wkrótce wykażą to do-bitnie.
Agnieszka Kuncewicz
akuncewicz@warszawa.um.gov.pl