Skurczone pranie
25 stycznia 2008
Pralnia zniszczyła kołdry naszej Czytelniczki. Właścicielka firmy nie chce uwzględnić reklamacji, ponieważ przy kołdrach brakowało... instrukcji jak prać.
Kinga Kucharska, która w firmie "5àSec" zajmuje się reklamacjami, miała jedno wytłumaczenie. Opierając się na opinii biegłego, który stwierdził, że kołdry zostały uprane w sposób właściwy, odrzuciła możliwość reklamacji. Problem w tym, że poddano je praniu chemicznemu, a nie czyszczeniu w kąpieli wodnej, tak jak do-tychczas.
Spytaliśmy pracowników innych bemowskich pralni, w jaki sposób mogło dojść do zniszczenia i czy rzeczywiście przepis prania na metce danego wyrobu jest ko-nieczny. - Dla kogoś, kto zna się na praniu i właściwie rozpoznaje tkaniny, nie-potrzebne są metki informacyjne z przepisem prania. W tym przypadku do znisz-czenia doszło najprawdopodobniej dlatego, że kołdry zostały uprane chemicznie w wysokiej temperaturze - kwituje właścicielka innej pralni na Bemowie.
Nasza Czytelniczka zgłosiła się do Federacji Konsumentów. Niestety firma "5àSec" odmówiła uczestnictwa w polubownym arbitrażu.
W Federacji "Echo" dowiedziało się nieoficjalnie, że skarg na "5àSec" jest wiele. Na forach internetowych również znajdziemy sporo ostrzeżeń przed brakiem pro-fesjonalizmu tej pralni. Naszej Czytelniczce pozostaje powołanie niezależnego biegłego, który w sposób obiektywny oceni, czy kołdry zostały uprane jak należy. Jeśli opinia wypadnie na jej korzyść, rozwiązaniem jest pozew sądowy.
Jeżeli regulamin prania nakazuje, aby metka była, to pralnia ma prawo odrzu-cać reklamację. Powinna jednak każdego klienta uprzedzać o tym fakcie przed przyjęciem odzieży i innych rzeczy do prania. Drugi problem to brak profesjo-nalizmu pracowników. Niestety elita każdego zawodu wyjechała za granicę. Także najlepsi pracownicy wielu pralni piorą teraz w Anglii lub Irlandii, a w Warszawie w niemal każdej wisi informacja o poszukiwaniu pracowników. I choć zdawałoby się, że wystarczy podnieść pensje, żeby ludzie wrócili, to jednak nie wyłącznie właści-ciele są tu winni. Obciążenia pracodawców w Polsce z tytułu ZUS, podatków od wynagrodzeń i przepisów kodeksu pracy są od lat za wysokie. Niestety jak dotąd żaden rząd, mimo licznych deklaracji, nie zajął się najpilniejszym problemem polskiej gospodarki, czyli wyjeżdżającą z kraju najzdolniejszą siłą roboczą. Także ostatnio słynne PiS-owskie ułatwienia dla przedsiębiorców, czyli "Pakiet Kluski" okazały się co najwyżej marną propagandową kluchą.
Agnieszka Pająk-Czech