Siedem grzechów Kanału Bródnowskiego
10 września 2014
W ciągu ostatniego roku wielokrotnie podawaliśmy informacje o powstających nad Kanałem Bródnowskim skwerach i powolnym przekształcaniu jego okolicy w promenadę. Jest coraz lepiej, ale do doskonałości jeszcze bardzo daleko.
1) "Rewitalizacja" oznacza dosłownie "przywracanie do życia", ale gdzie jest to życie nad Kanałem Bródnowskim? W dzień powszedni na nowych skwerach na Bródnie nie ma żywej duszy, bo i nie ma tam co robić. Na Zaciszu jest lepiej, ale potencjał kanału i tak nie jest wykorzystywany w 100%. Brakuje przede wszystkim punktów usługowych.
Czy Zacisze będzie warszawską Holandią?
Płaski teren, gęsto zabudowany niskimi blokami i jednorodzinnymi domkami, poprzecinany kanałami, po których pływają wiosłowe łódki. Zacisze niebezpiecznie upodabnia się do holenderskiej prowincji.
Jeśli nie pomyślano o budowie na skwerach kawiarenek, to może warto wyznaczyć miejsca postojowe dla bardzo modnych food trucków? Jeden rower cargo z kawą, herbatą albo czymś do jedzenia na pewno ożywiłby miejsce.
2) Domy stoją zazwyczaj tyłem do kanału. I nie chodzi tutaj o położenie drzwi wejściowych, ale o masowe grodzenie okolicy. Tak jakby Kanał Bródnowski nie był przyjemnym miejscem, ale czymś złym, od czego należy jak najszybciej uciec i zamknąć na sobą furtkę. Na odcinku między ul. Malborską a Wincentego płot osiedla jest tak wysoki, że można odnieść wrażenie bycia w tunelu.
3) Nie ma jasnych zasad dla rowerzystów. Na Zaciszu znaki drogowe pojawiają się w dość przypadkowych miejscach, na Bródnie nadal można o nich pomarzyć. Precyzyjne oznakowanie, co jest chodnikiem, co drogą rowerową, a co chodnikiem z dopuszczonym ruchem rowerów - to nie fanaberia, to wymóg.
4) Chodniki nad kanałem nie mają ciągłości. Przykład: idąc ze skweru Ciechowskiego na południe trafiamy na ogrodzenie prywatnej posesji. Przejść dalej można samym brzegiem kanału, ale ani to przyjemne, ani bezpieczne. Podobny problem pojawia się na Elsnerowie, gdzie promenada urwie się, nie dochodząc do powstającego właśnie jeziora. To nie wina samorządu ani właścicieli działek. To relikt czasów, gdy Kanał Bródnowski traktowano jak kanał ściekowy i nie planowano, że ktoś będzie chciał nad nim spacerować.
5) Kanał jest nadal zanieczyszczany. Tylko tego lata strażacy kilkakrotnie zbierali z wody ciecz podobną do ropy naftowej, ale nie udało im się ustalić jej źródła, więc truciciel pozostaje bezkarny.
6) Wciąż jest za mało przejść przez kanał. Jeden nowy mostek (przy ul. Lecha) wiosny nie czyni. Remont starych przepraw jest potrzebny, ale priorytetem powinno być chyba jednak spinanie brzegów tam, gdzie nie da się ich przekroczyć.
7) Siódmy grzech? Zostawiamy miejsce dla czytelników. Co jeszcze wymaga naprawy w ramach rewitalizacji? Czekamy na opinie: redakcja@gazetaecho.pl.
DG
.