"Sądy na Lesznie". I komu to przeszkadzało?
13 listopada 2017
Tej nieszkodliwej nazwy chciano się "pozbyć" już wielokrotnie, ale wciąż ma się ona nieźle. W przyszłym roku skończy 370 lat.
Choć okazały gmach sądu okręgowego znajduje się w al. "Solidarności" 127, wielu warszawiaków - nie tylko okolicznych mieszkańców - nazywa go "sądami na Lesznie". Jak to możliwe, skoro początek noszącej tę nazwę ulicy znajdziemy aż pół kilometra dalej? Żeby rozwiązać zagadkę musimy przenieść się w czasie i przestrzeni.
Leszno w Warszawie
Jeśli zaczniemy szukać w internecie Leszna, w pierwszej kolejności wylądujemy z palcem na mapie w zachodniej Wielkopolsce. Leży tam nieduże miasto, przed wiekami nazywane, najwyraźniej od obfitości orzechów laskowych, Leszcznem albo nawet Leszczyną. Od Leszna z kolei wzięli swoje nazwisko Leszczyńscy, jeden z najbogatszych rodów szlacheckich dawnej Rzeczypospolitej.Do najwybitniejszych przedstawicieli tej rodziny należał Bogusław (1612-1659), syn wojewody bełskiego Rafała Leszczyńskiego. Po ojcu odziedziczył nie tylko nietypową religię (należał do protestanckiego kościoła Braci Czeskich), ale też pragmatyczne podejście do życia i smykałkę do biznesu. Jak przystało na syna wielkiego rodu, już w wieku 25 lat został posłem a niedługo później - także marszałkiem Izby Poselskiej i starostą generalnym wielkopolskim. W otrzymaniu tego urzędu bardzo pomogła zmiana wyznania na katolickie. Bogusław doskonale wyczuł zbliżający się koniec tolerancji religijnej w Rzeczypospolitej, opuścił tonący statek i wsiadł na inny, dający możliwość obejmowania wyższych urzędów. I zdobywania majątku.
W roku 1648 36-letni Leszczyński zainwestował w założenie pod Warszawą prywatnego miasteczka, do którego ściągnął wielu protestanckich, niemieckich osadników i które nazwał oczywiście Lesznem. Tak samo mieszkańcy zaczęli nazywać główną ulicę, którą wytyczono na fragmencie starej drogi do Błonia, pomiędzy dzisiejszymi Orlą i Żelazną. Była to oczywiście znana nam świetnie al. "Solidarności". Jak każde szanujące się miasto, Leszno miało swój ratusz (dziś nieistniejący, w jego miejscu stoi kamienica nr 105) i kościół, który doskonale zna każdy, kto był choć raz w kinie Femina.
Sądy na Lesznie
Grubo ponad sto lat po śmierci założyciela Leszno zostało przyłączone do Warszawy i zaczęła tam powoli wkraczać gęsta zabudowa. W czasach zaboru rosyjskiego była to już miejska ulica, którą kursowały tramwaje konne, zaś w pobliżu kościoła karmelitów wyrósł zbór kalwiński z wysoką wieżą. W latach 30. ubiegłego wieku na Lesznie zbudowano ogromny gmach sądów, który zainspirował okupacyjne władze niemieckie do zmiany nazwy ulicy na Gerichtstrasse (Sądową).Wkrótce po II wojnie światowej przebudowane Leszno stało się częścią trasy W-Z. Komunistyczne władze podjęły wówczas dziwną decyzję: ulica zmieniła nazwę, ale nie na całej długości. Odcinek od pl. Dzierżyńskiego (Bankowego) do Wroniej został przyłączony do al. Świerczewskiego, zaś stara nazwa pozostała na mniej reprezentacyjnym, 900-metrowym fragmencie biegnącym przez Wolę.
Gdy komunizm upadł i stało się jasne, że gen. Karol Świerczewski nie będzie już patronował ważnej arterii, wielu warszawiaków spodziewało, że "Leszno" wróci na swoje miejsce. Zamiast powrotu do tradycji było jednak upamiętnienie. Najważniejsza część historycznego Leszna nosi dziś imię "Solidarności", ale wielu starszych mieszkańców doskonale pamięta, że sądy znajdują się na Lesznie.
Dominik Gadomski
historyk, redaktor portalu tustolica.pl