Są wszy w szkołach
22 października 2010
Minęły już czasy, kiedy szkolna pielęgniarka przy całej klasie przeglądała głowy uczniów w poszukiwaniu "nieproszonych gości". Okazuje się, że zmiana ta ma swoje plusy i minusy.
- Dowiedziałem się, że w Szkole Podstawowej nr 2 kilkoro dzieci ma wszawicę głowy. Żona dzwoniła do szkoły, ale zbagate-lizowano tę informację. Radzą, by to zgłosić do sanepidu, bo ma uprawnienia. Co można zrobić, by w szkole zarządzono kontrolę włosów wśród dzieci? - pyta jeden z mieszkańców Legionowa.
Dyrekcja szkoły odpiera zarzuty
- 1 października zadzwonił do sekretariatu szkoły rodzic z informacją, że jego dziecko ma wszy we włosach - mówi Bogumiła Załęska-Waszkiewicz, dyrektorka Szkoły Podstawowej nr 2 przy Jagiellońskiej 67. - Od razu podjęliśmy stosowne działania, wprowadzając obligatoryjny przegląd głów, oczywiście w dyskretny spo-sób, aby nie naruszyć godności uczniów. Wychowawcy poinformowali rodziców o zaistniałej sytuacji - dodaje dyrektorka.Sytuacja nie jest łatwa, ponieważ w myśl obowiązujących przepisów od 2003 roku pielęgniarki nie mogą obligatoryjnie kontrolować higieny uczniów, bo "utrzy-mywanie w szkołach przeglądów czystości ciała i odzieży należy uznać za gwałcenie praw dziecka" - informuje Instytut Matki i Dziecka w "Standardach postępowania pielęgniarek szkolnych".
Od 2008 roku także sanepid nie może nakazać konkretnych działań, np. spraw-dzania głów.
- Według obowiązujących przepisów nie mamy obowiązku wprowadzenia obli-gatoryjnego sprawdzania higieny uczniów. Nie możemy także nakazać, aby podjęto jakieś konkretne działania np. pranie ręczników czy pościeli - mówi urzędniczka z wydziału higieny dzieci i młodzieży legionowskiego sanepidu.
- Przepisy nie pozwalają na interwencję przede wszystkim dlatego, że wszawi-ca została wykreślona z wykazu chorób zakaźnych. Gdy docierają do nas niepoko-jące sygnały od rodziców, staramy się pomóc, rozmawiamy z dyrekcją i podsuwa-my pomysł przeprowadzenia przeglądu, ale raczej w formie prośby. Nasze działa-nia w tej sprawie są ograniczone, ponieważ wszystko musi się odbywać za zgodą rodziców - dodaje.
Temat tabu?
Okazuje się, że jednak nie w każdej placówce można otwarcie porozmawiać o problemie wszawicy.- Niestety, nie mogę udzielić takiej informacji, ponieważ obowiązuje mnie ta-jemnica zawodowa - oświadcza nieufnie pielęgniarka ze SP nr 1 przy Zakopiań-skiej.
Z kolei w Szkole Podstawowej nr 7 przy Królowej Jadwigi, pracownicy nie sły-szeli o tego typu przypadkach. - W "siódemce" nie ma takiego problemu - twierdzi dyrekcja.
Sanepid potwierdza jednak, że problem istnieje. - Co jakiś czas odbieramy sygnały od rodziców, że w szkołach pojawiają się wszy - informuje urzędniczka. - Jednak placówki starają się raczej rozwiązać problem we własnym zakresie, bo to nadal szalenie delikatna i drażliwa kwestia - dodaje.
Co zatem można zrobić?
Przede wszystkim należy spokojnie podejść do sprawy i próbować rozwiązać prob-lem w porozumieniu z rodzicami. Naprawdę nie ma się czego wstydzić, bo wszawica to choroba, która ma czasem prawo pojawić się w takich placówkach jak szkoła, gdzie dużo dzieci przebywa na wspólnym terenie i gdzie nie ma zgody na okresowe przeglądy - mówi Bogumiła Załęska-Waszkiewicz. - Rodzice powinni natychmiast zgłaszać do szkoły wykrycie wszawicy u swojego dziecka, abyśmy mogli podjąć właściwe działania i zapobiec rozszerzaniu się tej choroby. Chcę jednocześnie po-dziękować rodzicowi, który zadzwonił do sekretariatu szkoły i poinformował nas o wykrytej wszawicy - dodaje dyrektorka SP nr 2.Karolina Smoczyńska