Rozpacz matki, bezradny szpital. Pomogli mieszkańcy Wawra
5 kwietnia 2018
Mieszkanka Wawra zaapelowała do ministra zdrowia o stworzenie systemu pomocy rodzicom po stracie dziecka. Obecnie, w obliczu niewyobrażalnej tragedii muszą oni uporać się z wieloma problemami samodzielnie.
- W ostatnim czasie wiele osób zwraca uwagę na warunki, w jakich rodzice przebywają z chorymi dziećmi w szpitalu. Jednak nie warunków życia szpitalnego dotyczy mój apel, lecz warunków, w których rodzice musieli pożegnać się z dzieckiem na zawsze - czytamy na wstępie w liście do ministra zdrowia. Anna Ojer w imieniu facebookowej grupy SOS Mieszkańcy Wawra Rodzicom z Centrum Zdrowia Dziecka przytacza wstrząsającą historię jednej z matek, która po śmierci dziecka i w obliczu głębokiej traumy nagle w obcym mieście musiała zmierzyć się z wieloma problemami. I gdyby nie natychmiastowa pomoc mieszkańców Wawra byłaby pozostawiona sama sobie.
Pozostają sami w obliczu tragedii
- Kilka miesięcy temu byłam świadkiem zdarzenia, o którym do dziś nie mogę zapomnieć - Anna Ojer opowiada historię jednej z mam. Jej chore dziecko leczone było w Warszawie, do której przyjechała z miejscowości oddalonej o wiele kilometrów. Niestety maleństwa nie udało się uratować - dziecko zmarło. Co zrozumiałe, trzeba było załatwić wiele spraw urzędowych, w tym akt zgonu, przez co mama zmuszona była do pozostania w stolicy, której właściwie nie znała. - Samotna matka, kilkaset kilometrów od domu, zupełnie sama, bez pomocy rodziny, która mogłaby ją wesprzeć. Doświadcza najgorszego, śmierci dziecka. Nagle musi zebrać rzeczy ze szpitalnego pokoju, pożegnać ukochane dziecko, odwieźć je w podziemia szpitalne i przyjść następnego dnia po dokumenty, z którymi musi udać się do miejscowego urzędu. Rodzic nie dostaje w tej sytuacji żadnego wsparcia ze strony szpitala. Wychodzi ze szpitala w obcym mieście i nie wie, dokąd ma pójść, gdzie przeczekać noc, co zrobić z torbami pełnymi rzeczy swoich i dziecka, jak znieść ten ból w samotności - mówi Anna Ojer.
Pomogli na każdym kroku
Jak dalej zaznacza Anna Ojer, w szpitalu personel bardzo się stara pomóc matce w momencie takiej tragedii, lecz nie ma wiele możliwości. Często rozmawia z nią psycholog, który jest jednak zatrudniony do wsparcia dzieci, a nie samych rodziców. I trzeba mieć szczęście, by na niego trafić, bo albo akurat pomaga małemu pacjentowi, albo już nie ma go w szpitalu, bo skończył dyżur. W opisanej historii mamie pomogli sami mieszkańcy Wawra.
- Prowadząc grupę SOS Mieszkańcy Wawra Rodzicom z CZD wiedziałam, że jest wiele zaangażowanych i chętnych osób, które pomogą mi wesprzeć tę mamę. Dlatego nie była sama czuwając i żegnając się z dzieckiem, nie została sama na ulicy, czekając kolejnego dnia na odbiór dokumentacji, nie musiała szukać noclegu w obcym miejscu, ani urzędu, w którym otrzyma akt zgonu. Mieszkańcy pomogli na każdym kroku. Takich rodziców jest wielu i nie możemy zostawić ich bez pomocy - apeluje wraz z innymi mieszkańcami Anna Ojer.
Rzecznik ministerstwa zdrowia Krzysztof Jakubiak zapewnia, że resort dostrzega problem. - Uważamy, że powinien być częścią rozwiązań, jakie zaproponujemy niebawem w związku z zapewnieniem rodzicom prawa do towarzyszenia dziecku w szpitalu 24 godziny na dobę. Pomoc rodzicowi po śmierci dziecka jest w pewnym sensie jego kontynuacją - mówi w wywiadzie dla "Rzeczpospolitej".
- Mam nadzieję, że niezauważeni i pominięci rodzice w momencie takiej tragedii otrzymają teraz odpowiednią pomoc i wsparcie. To są prawdziwe historie, obok których nie można przejść obojętnie. Jestem pełna nadziei, że już niedługo zostaną wdrożone odpowiednie procedury w szpitalach. Liczę na wsparcie pana ministra - kończy Anna Ojer.
(DB)