REKLAMA

Puls Warszawy

różne

 

Rowerzysta: Czy ZTM ma nas za idiotów?

  16 kwietnia 2014

alt='Rowerzysta: Czy ZTM ma nas za idiotów?'

Kiedy Zarząd Transportu Miejskiego opublikował film, instruujący, kiedy można i w jaki sposób jeździć komunikacją publiczną z rowerem, myślałem, że to żart. Ale jednak nie. Wygląda na to, że ZTM ma rowerzystów za myślących inaczej...

REKLAMA

Sami zobaczmy. Jeszcze kilka lat temu przejazd tramwajem czy autobusem z jednośladem był albo niemożliwy, albo obwarowany koniecznością dokupienia biletu. Teraz przewóz roweru jest bezpłatny, ale, jak ujął to ZTM, jest "przywilejem na wyjątkowe sytuacje". Jakie? "Pogorszenie się samopoczucia rowerzysty, awaria jednośladu bądź pogorszenie się warunków atmosferycznych". Co prawda w filmie promującym zasady poruszania się z rowerem np. w metrze nie podano, na jakich podstawach będzie się odbywać sprawdzanie, jak pogorszyło się samopoczucie cykliście, ale biorąc pod uwagę tłok w komunikacji niewykluczone, że owo samopoczucie pogorszy się dopiero po wejściu do autobusu.

Oglądam film dalej. Instruktaż informuje, gdzie w tramwajach, pociągach i autobusach są miejsca do transportu rowerów. To akurat plus, o ile "zasłabnięty" rowerzysta dostanie się do środka. Ale i w tym przypadku ZTM przychodzi mu z pomocą - transportowcy radzą, by "unikać godzin szczytu i zatłoczonych linii". Więc jak już strzeli łańcuch czy złapiemy gumę - módlmy się, by nie dopadło nas to po drodze do pracy lub z powrotem.

Gdy już uda się wprowadzić bicykl do środka "drugimi drzwiami w autobusach i nowoczesnych tramwajach, na koniec wagonu w tramwaju wysokopodłogowym albo na począte lub koniec składu metra" pilnujmy, by sprzęt się nie przemieszczał i nie pobrudził wnętrza pojazdu i innych pasażerów - właśnie w tej kolejności, w końcu czysty pojazd jest ważniejszy od tych, którzy nimi jeżdżą. No i rzecz absolutnie nieoczywista: trzeba szczególnie uważać przy wsiadaniu bądź wysiadaniu, bo wtedy najłatwiej kogoś potrącić czy pobrudzić.

Film, zamieszczony na stronie internetowej ZTM, jest dla przeciętnego rowerzysty, jakim jestem, zbiorem banałów i świadczy albo o tym, że rowerzyści w Warszawie to ludzie kompletnie nierozgarnięci, albo że za takich uważają ich przewoźnicy. Teraz pozostaje mi czekać na filmy instruktażowe dla osób poruszających się np. o lasce ("Uważajmy, by końcówką laski nie stanąć komuś na stopie") czy matek z dziećmi ("Dopilnujmy, by wózek nie potrącił kogoś przy wsiadaniu bądź wysiadaniu") albo na broszurki z zasadami bon tonu, bo naklejki z ubiegłorocznych akcji "Proszę, ustąp mi miejsce" (z błędem gramatycznym) sprawdziły się średnio.

Czy jestem osamotniony w swoich uprzedzeniach? Czy wam także doskwiera konieczność instruowania wszystkich w sprawach wszystkiego w życiu publicznym?

Rowerowy przeciętniak

 

REKLAMA

Komentarze

Ten artykuł nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Twój może być pierwszy...

REKLAMA

Najnowsze informacje w Pulsie Warszawy

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

Najchętniej czytane w Pulsie Warszawy

Misz@masz

Artykuły sponsorowane

REKLAMA

REKLAMA

Kup bilet

Znajdź swoje wakacje

Powyższe treści pochodzą z serwisu Wakacje.pl.

Polecamy w naszym pasażu

Wstąp do księgarni

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

AMBRA - Twoje Perfumy
AMBRA - Twoje Perfumy