Ratusz wysyła na Bemowo agentów CBA
28 sierpnia 2015
Warszawski ratusz wyciąga przeciwko zarządowi Bemowa coraz cięższe działa. Tym razem powiadomił Centralne Biuro Antykorupcyjne o możliwości popełnienia przestępstwa przez zarząd dzielnicy, którym kierował Jarosław Dąbrowski. Beneficjentami intratnych kontraktów mieli rzekomo być m.in. obecni radni z komitetu Dąbrowskiego. - To stek takich idiotyzmów, że aż się wierzyć nie chce - odpowiadają oskarżani.
W poprzedniej kadencji Jarosław Dąbrowski był burmistrzem Bemowa, a jego zastępcą Krzysztof Zygrzak. Wpadli wówczas na pomysł, by zatrudnić kilka osób w oparciu o umowy cywilno-prawne do wykonywania różnych czynności, których nie mieli ochoty robić etatowi, zwłaszcza starsi wiekiem urzędnicy. Chodziło m.in. o dyżury w Bemowskim Centrum Przedsiębiorczości czy Akademii Seniora, rozwieszanie plakatów i kolportaż wydawanego wówczas przez ratusz magazynu "Bemowo News". Nazwano to "Startem do kariery", który miał przygotować młodych do przyszłej pracy w administracji. Pieniądze nie były powalające - nieco ponad 1500 zł na rękę.
Aleksandra Zięba, dziś radna z komitetu Dla Bemowa, zgłosiła się do konkursu, który ogłoszony był na łamach "Bemowo News". - Wysłałam swoje CV, list motywacyjny i zostałam zaproszona na rozmowę, która przebiegła pomyślnie - mówi Zięba. Na czym polegała jej praca? - Na przeprowadzaniu konsultacji wśród mieszkańców Bemowa, pomocy w Bemowskim Centrum Przedsiębiorczości, Akademii Seniora, roznoszeniu plakatów czy kolportowaniu "Bemowo News" do wszystkich skrzynek na Bemowie - wylicza. Jak zaznacza, nie była dotąd przesłuchiwana przez śledczych z CBA.
O starcie w wyborach do rady dzielnicy wraz z innymi konsultantami myślała długo przed kampanią wyborczą. Do swojego komitetu zaprosił ich Jarosław Dąbrowski. Dla Krzysztofa Zygrzaka, który poszukiwał kandydatów było oczywiste, że młodzi, którzy potrafili przeprowadzać wśród mieszkańców konsultacje, poradzą sobie w kampanii "door to door". Nie mylił się.
2000 zł za artykuł?
"Gazeta Wyborcza" donosi, że osoby pracujące dla bemowskiego ratusza w ramach programu "Start do kariery" miały podpisywać intratne kontrakty, wedle których miałyby otrzymywać 2000 zł za artykuł do dzielnicowej gazetki. - Nic takiego nie miało miejsca - mówi nam jedna z osób zatrudnionych wówczas w wydziale promocji. - Gazetę robiły trzy osoby, które owszem, 2000 zł brutto otrzymywały, ale po oddaniu inspektorce wydziału promocji Agacie Sabale wszystkich tekstów. Składały się na nie reportaże z wydarzeń w dzielnicy, artykuły historyczne, materiały o ciekawostkach na Bemowie i wywiady. W jednym z ostatnich numerów ukazały się nawet wywiady z Grzegorzem Popielarzem, niegdyś przyjacielem "Dąbrowszczaków" i przewodniczącym rady dzielnicy, a teraz ich zajadłym wrogiem - mówi była anonimowa urzędniczka.
Popielarz: niech się tym zajmie CBA
Według "Wyborczej" niejasne miało być także zatrudnienie Tomasza Mikołajczaka, który obecnie jest wiceburmistrzem dzielnicy Bemowo. Tyle, że Mikołajczaka zatrudnił pupil Hanny Gronkiewicz-Waltz, ówczesny burmistrz Bemowa Krzysztof Strzałkowski. To za jego urzędowania Mikołajczak przez trzy miesiące pracował w oparciu o umowę cywilnoprawną, a następnie otrzymał etat głównego specjalisty wydziału promocji i komunikacji społecznej.
Tym ma się rzekomo zająć CBA. Rzekomo - ponieważ rzecznik biura Jacek Dobrzyński nie odpowiedział na pytanie, czy ktoś z pracowników ratusza lub obecnych radnych był bądź będzie przesłuchiwany na okoliczność korupcji, podpisywania fikcyjnych umów i działania na szkodę miasta. Grzegorz Popielarz, przez dwie kadencje przewodniczący rady dzielnicy Bemowo, głosujący przez osiem lat za nadzwyczaj wysokim budżetem dla wydziału promocji, nie odpowiedział na nasze pytanie, jakie konkretnie umowy i z kim tak bardzo zainteresowały ratusz, że pani prezydent zawiadomiła służby specjalne. - Mogę potwierdzić, że po przeprowadzeniu kontroli w wydziale promocji pani prezydent złożyła doniesienie do CBA. I nic więcej. Niech zajmą się tym funkcjonariusze, którzy są opłacani przez podatników - ucina Grzegorz Popielarz. - My też poprosimy CBA o interwencję - mówi burmistrz Krzysztof Zygrzak. - Chcemy, by funkcjonariusze zbadali sprawę tych umów. Nie mamy nic do ukrycia - komentuje.
(SD)