Ratujmy Osiedle Przyjaźń przed zapędami architektów
11 maja 2012
Urzędnicy sięgają po kolejną enklawę zielonej Warszawy. Po osiedlu domków fińskich na Jazdowie pod topór może pójść osiedle Przyjaźń na Jelonkach. Drewniane domki, rozlokowane malowniczo wśród zieleni, są jednym z ulubionych celów spaceru mieszkańców bemowskich blokowisk. Większość domków to akademiki, których mieszkańcy nadają całości dodatkowy koloryt.
Zgodnie z zamierzeniami władz dzielnicy pośrodku osiedla Przyjaźń ma powstać moloch o powierzchni zabudowy ponad dwóch hektarów - jednej trzeciej powierzchni zabudowy Pałacu Kultury i Nauki. Moloch obejmie kompleks sześciu bloków, zaplanowanych jako domy studenckie, mający w parterze sklepy, restauracje i powierzchnie biurowe.
Całe osiedle ma powierzchnię około trzydziestu hektarów. Na jego skraju wybudowano już ratusz i kilka murowanych domów studenckich, których obecność nie zakłóciła klimatu osiedla. Gdy Bemowo było jeszcze samodzielną gminą, rada gminy zdążyła uchwalić miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego obejmujący część profesorską osiedla, na południe od ul. Konarskiego (obszarem planu objęty jest m.in. budynek Kolorado, choć klub Karuzela już nie).
Władze dzielnicy są jednak zachwycone swoją inicjatywą. "To tak, jakby na Bibliotece Uniwersytetu Warszawskiego wybudować nowoczesny akademik, otoczony ze wszystkich stron zielonym tarasem" - tak w ratuszowym biuletynie opisuje z entuzjazmem projekt zabudowy osiedla jego współautor, Mateusz Adamczyk ("Bemowo News" nr 4/2012).
Młody barbarzyńca utrafił bezwiednie w sedno. Projektant Biblioteki Uniwersytetu Warszawskiego, prof. Marek Budzyński, umieścił na dachu biblioteki ogród botaniczny, ponoć jeden z najpiękniejszych na świecie. Usadowienie pośrodku tego ogrodu jakiegoś "nowoczesnego" budynku byłoby takim samym barbarzyństwem, jak postawienie pawilonu handlowego pośrodku Łazienek, albo - zabudowa osiedla Przyjaźń.
Maciej Białecki
były wiceburmistrz Pragi Południe (2002-2004) i radny sejmiku mazowieckiego (2002-2006)