Radzymińska barierą dla pieszych
13 maja 2014
Po oddaniu do użytku Trasy S8 Radzymińska przestała być wylotówką z Warszawy w kierunku Białegostoku. Nadal jednak to samochody są tu uprzywilejowane kosztem pieszych. Najlepiej widać to na długiej kładce przy skrzyżowaniu z ul. Piotra Skargi.
- Kładka może być - mówi pan Adam, mężczyzna w średnim wieku. - Przecież to tylko kilka schodów. Gdyby powstało tu przejście, pewnie trzeba byłoby postawić światła i samochody stanęłyby w korkach.
- Oczywiście, że przejście się przyda - mówią wszystkie napotkane starsze osoby. Dla nich wchodzenie po schodach jest sporym problemem. W podobnym tonie wypowiadają się osoby z wózkami dziecięcymi.
- Ćwiczę rugby i przyjeżdżam na tę kładkę, żeby wzmacniać ręce - mówi osoba na wózku. - Przejechanie całej jest męczące nawet dla mnie. Mam dużo znajomych na wózkach i większość raczej nie dałaby rady bez pomocy drugiej osoby.
Sprawni i młodzi przechodnie, którym cytuję tę wypowiedź, nadal nie są przekonani, że ludzie o ograniczonej sprawności i rodzice małych dzieci są ważniejsi niż wygoda kierowców. Rozważają sens budowy horrendalnie drogich i awaryjnych wind, które nie sprawdziły się nigdzie w Warszawie. Gdzie podziała się świadomość społeczna mieszkańców? Dlaczego tak dużo pieszych woli widzieć niepełnosprawnych i dzieci w wózkach na kładce, a nie kierowców czekających aż piesi przejdą przez jezdnię?
- Część ludzi bierze sobie do serca pewne zasady czy mity - mówi Jacek Grunt-Mejer, psycholog transportu z Uniwersytetu Warszawskiego. - Na tyle mocno, że wierzą w nie, niezależnie od tego, czy są prawdziwe czy nie, czy są dla nich korzystne czy nie. Nie sprawdzają, przyzwyczajają się do zastanej sytuacji. W tym wypadku warto byłoby się pokusić o sprawdzenie, tzn. wyznaczyć przejście tymczasowe i nie likwidować kładki. Można będzie zobaczyć, jak wiele osób będzie korzystać z nowego sposobu przechodzenia przez ulicę. Miasto zrobiło już podobny eksperyment na placu Na Rozdrożu. 95% ludzi wolało przechodzić przez jezdnię, niż korzystać z przejścia podziemnego. Im mniej wygodnie chodzić pieszo, tym więcej ludzi jeździ autem. A korki to przecież nadmiar aut.
Czy potrzebne są światła i pasy przy Piotra Skargi? Czekamy na opinie: redakcja@gazetaecho.pl.
DG