Radny zabawia się w trolla. "Zabrać Trzaskowskimu limuzynę, niech jeździ rowerem"
19 lutego 2023
Pomysłodawcy projektów zgłaszanych do budżetu obywatelskiego potrafią zadziwiać. Tym razem z intrygującą ideą "Urzędnicy na rowery - Rafał Trzaskowski daje przykład!" ruszył na podbój czerwcowego głosowania Ernest Kobyliński, radny Pragi Północ.
Śmiały i nierealny projekt radnego Ernesta Kobylińskiego zakłada sprzedaż samochodów służbowych prezydenta Warszawy oraz jego zastępców. W miejsce aut zostałyby zakupione rowery i riksze. Jak wyjaśnia pomysłodawca, byłyby to pojazdy różnego rodzaju: klasyczny rower miejski, rower typu cargo, tandem i riksze.
"Trzaskowski zabroni mięsa i aut". O chodzi z C40?
Trzykrotne zmniejszenie liczby samochodów, ograniczenia w jedzeniu mięsa i zakupach odzieży, podróże samolotem raz na kilka lat - takie rozwiązania proponuje organizacja C40 Cities, do której przystąpił warszawski samorząd. Rekomendacje przypominają komunistyczne utopie z XIX i XX wieku.
PiS atakuje Trzaskowskiego. "Jest wrogiem kierowców"
- Chcemy, by prezydent Rafał Trzaskowski porzucił ideologiczne zacietrzewienie i nie traktował warszawskich kierowców jako wrogów - ogłosili przedstawiciele warszawskiego koła Prawa i Sprawiedliwości. To ewidentnie początek kampanii wyborczej, w której kandydatem na prezydenta Warszawy będzie najprawdopodobniej poseł Jarosław Krajewski.
Radny trolluje samorząd
- Miasto stołeczne Warszawa od początku kadencji Rafała Trzaskowskiego, stara się zmuszać mieszkańców do przesiadania się na rowery bądź do komunikacji miejskiej - twierdzi radny. - Tymczasem sami urzędnicy i włodarze stołecznego ratusza nie dają dobrego przykładu mieszkańcom. Podróżując rowerami władze stolicy będą mogły realnie ocenić możliwość i komfort jazdy jednośladem po Warszawie. Dodatkowo dzięki rezygnacji z aut służbowych, prezydent i jego zastępcy lepiej poznają realia i mankamenty komunikacji miejskiej - dodaje.
Ewentualna rezygnacja z samochodów służbowych nie miałaby spowodować redukcji zatrudnienia w miejskim ratuszu, gdyż dotychczasowi kierowcy przewoziliby włodarzy miasta za pomocą tandemów oraz riksz. W przypadku konieczności transportu większych gabarytów zostałyby zakupione rowery typu cargo.
- Riksze były ponadto bardzo popularne w Warszawie przed II wojną światową. Dodatkowo dzięki projektowi, szybciej powstaną te ścieżki rowerowe, które są faktycznie niezbędne. Ponadto jest szansa na lepsze zrozumienie przez prezydenta i jego zastępców błędów w zarządzaniu miastem, np. poprzez notoryczne zwężanie ulic i rozpoczynanie kolejnych inwestycji, przed zakończeniem już trwających. Podróżowanie rowerem w zakorkowanej Warszawie i codzienne wdychanie spalin mogą oddziaływać na pomysłowość i wizję miasta u podróżujących - ironizuje autor projektu.
Radny kontra Trzaskowski
Czy projekt zostanie poddany pod czerwcowe głosowanie mieszkańców? Zdawać by się mogło, że nie. W ubiegłym roku radny zaprezentował zbliżony projekt. Wówczas urzędnicy odrzucili jego propozycję argumentując, że samochód to niezbędne narzędzie ich pracy.
Jednak podobnie oryginalny projekt Ernesta Kobylińskiego został dopuszczony do głosowania w ubiegłym roku. Podczas weryfikacji urzędnicy bez zgody autora dokonali korekty tytułu z "Galeria niespełnionych obietnic Rafała Trzaskowskiego" na "Galeria obietnic Rafała Trzaskowskiego". To całkowicie zmieniło sens projektu, co ostatecznie mogło osłabić zainteresowanie głosujących i poskutkować mniejszą liczbą głosów.
Smutna konkluzja
Niezależnie od tego, jak oceniamy zarówno politykę obecnego prezydenta Warszawy, jak i propozycję radnego, faktem pozostaje jedno: za czas, który urzędnicy poświęcają na zapoznanie się z projektem i jego weryfikację formalno-prawną, płacą podatnicy. Ernest Kobyliński, którego mieszkańcy wybrali m.in. po to, by dbał o racjonalne wydawanie pieniędzy pochodzących z ich podatków, powinien o tym pamiętać.
(db)
.