Pustynia dla przedszkolaków
20 czerwca 2008
Na Białołęce nie ma ładnych, dużych placów zabaw, atrakcji ani kulturalnych imprez dla tysięcy dzieci - to czcze narzekania czy szczera prawda?
Rozmawiając któregoś przedpołudnia z matkami (ojcowie to bardzo nieliczna grupa o tej porze) - podczas spaceru, zakupów na bazarze, czy na wspomnianym placu zabaw - otrzymałam potwierdzenie inforamcji zawartych w liście.
Duża część matek nie pracuje z powodów... o ironio - ekonomicznych (!), gdyż zarobki męża nie są tak duże, że stać ich na podwójne (nie wspominając o sy-tuacjach, gdy w domu jest troje dzieci) opłaty w prywatnym przedszkolu. Spora grupa wyznaje, że nie pochodzi z Warszawy, a w związku z tym nie może liczyć na pomoc rodziny przy dzieciach. Opiekunka jest nieopłacalna po odliczeniu honora-rium i "stałych opłat" w budżecie rodzinnym. Prawie wszyscy spłacają kredyt mieszkaniowy. Problemy z przedszkolem, brakiem placów zabaw i bardzo duże (!) narzekanie na brak atrakcji dla małych dzieci są powszechne.
W przyszłym wydaniu napiszemy, co na temat "przedszkolakowej dziury" w ofercie kulturalnej dzielnicy ma do powiedzenia dyrektor Białołęckiego Ośrodka Kultury Tomasz Służewski.
Tymczasem czekamy na inne uwagi Czytelników dotyczące poruszonego tema-tu.
Edyta Kolasińska-Bazan