Pstryk! Wyłączyliśmy latarnie oświetlające błoto na Tarchominie
10 kwietnia 2015
Po naszym artykule "Najlepiej oświetlone trawniki w Warszawie" fachowcy ze służb miejskich przemyśleli sprawę i wyłączyli niepotrzebnie świecące latarnie na Tarchominie. Sodowe lampy "żarły" prąd i świeciły na błoto między al. Kuklińskiego a ul. Światowida. Żeby było śmieszniej, światła ustawiono w dwóch rzędach - na wysokich słupach drogowych wzdłuż budowanej jezdni oraz niskich, parkowych, wzdłuż przyszłego chodnika. - To były świetnie oświetlone nieużytki - wyśmiewali przechodnie.
Między aleją Kuklińskiego (to oficjalna nazwa dojazdu do mostu Skłodowskiej-Curie) a ulicą Światowida wybudowana została linia tramwajowa, a wzdłuż niej ma powstać ulica. Robotnicy pojawiają się na placu budowy i z niego schodzą, to zależy od pogody. Elektrycy zdołali już jednak ustawić wzdłuż budowanej uliczki słupy z latarniami.
Najlepiej oświetlone trawniki w Warszawie
Takie cuda to tylko na Białołęce. Ulica Światowida, kręgosłup komunikacyjny Tarchomina, powinna być obowiązkowym punktem wycieczek z całego kraju. Nie tylko dlatego, że zbudowano wzdłuż niej piękną linię tramwajową. A dlatego, że ustawione wzdłuż ulicy latarnie mają dwie lampy. Jedna oświetla jezdnię, a druga... trawnik. I to na całej długości trasy tramwajowej!
Po zachodniej stronie stoją aluminiowe maszty z lampami drogowymi, zaś po wschodniej - słupy niższe, z lampionami parkowymi, które będą oświetlać przyszły chodnik i ścieżkę rowerową. Niedawno napisaliśmy, że oba rzędy latarń tuż po zmroku zapalają się i rozświetlają okolicę, na którą składają się zaniedbane trawniki i błoto. Żeby było śmieszniej, u zbiegu tej ulicy bez nazwy ze Światowida włączona była sygnalizacja świetlna. Choć nie ma jeszcze jezdni i samochodów, włączono m.in. zieloną strzałkę.
Przed miejskimi elektrykami jeszcze jedno ważne zadanie. Muszą wyłączyć dopływ prądu do latarń, które oświetlają trawniki na Światowida. Maszty wzdłuż tej głównej ulicy Tarchomina mają dwa wysięgniki - jeden nad jezdnią, drugi nad trawnikami i krzakami. Oba zakończone lampami sodowymi. Gdyby te drugie oświetlały chodnik czy ścieżkę rowerową, nie byłoby problemu. Jasne, żółte światło pada jednak na bujną, bo bujną, ale jednak roślinność. Podpowiadamy: jeśli nie ma możliwości przekręcenia pstryczka, który zgasiłby lampy, wystarczy wziąć drabinę, otworzyć klosze opraw i wykręcić żarówki. Będzie sprawniej i oszczędniej. I mniej żenująco.
Przemysław Burkiewicz
.