Przyszła wiosna. "Nie mają siły wynieść butelek"
3 kwietnia 2019
Ten problem wraca co rok wraz z rozpoczęciem sezonu grillowego. Pracownicy na co dzień sprzątający lasy mówią wprost: toniemy w śmieciach.
- Tak wygląda polanka w Lesie Bielańskim codziennie rano, odkąd dopisuje wiosenna pogoda. Śmieci, grille, ogniska, niszczenie drzew, porozbijane szklane butelki. Czy aby na pewno postawienie na polance budek dla rodzin w celu "spędzania miło czasu" było dobrym pomysłem? - zastanawia się na facebookowej grupie Warszawskie Bielany - Mieszkańcy pani Anna.
Ledwo trzymają się na nogach
- Codziennie spaceruję w tej okolicy z psem i widzę grupy młodych ludzi, morze alkoholu i dewastację terenu. Może przydadzą się patrole policji (popołudniami i wieczorami), kamery w budkach, cokolwiek co pozwoli na zachowanie tego terenu w takim stanie, w jakim był dwa lata temu przed modernizacją... Las graniczący z polaną to teren rezerwatu, co nie przeszkadza imprezującej młodzieży w łamaniu gałęzi drzew i rozpalaniu z nich ognisk - opowiada mieszkanka. Oburzeni widokiem pozostawionej góry śmieci mieszkańcy nazywają bałaganiarzy "plagą" lub po prostu "bydłem" i mówią wprost, że właśnie z tego powodu nie stawia się nowych ławek na osiedlach. - Poszliśmy tam z dzieckiem na spacer. Niedziela, godzina 11, część biesiadników ledwo trzymała się na nogach, ktoś dumnie oddawał mocz na oczach wszystkich. Bełkocząca i zataczająca się banda "patoli" - opowiada pan Piotr.
Sami sobie śmiecimy
Mieszkańcy opisują, że w weekendy w ciągu dnia w lasku jest mnóstwo ludzi, ale głównie rodzin z dziećmi. Natomiast od zeszłego roku wieczorami w tygodniu i w weekendy, jak tylko dopisuje pogoda, różne grupy ludzi dewastują polankę i sam Las Bielański, a także usytuowany tam psi plac zabaw. Efektem tego są połamane psie przeszkody i rozbite szkło.
- Za sprzątanie polanki tzw. Hutnika odpowiada urząd dzielnicy, jednak wiem, że jest ona przez odpowiednie służby regularnie sprzątana. Można sprzątać non stop, ale w pogodny weekend bardzo trudno utrzymać tam czystość. Ludzie mają siłę przynieść pełne butelki, ale nie mają siły wynieść pustych. I to jest kwestia wyłącznie kultury osobistej osób, które korzystają z tego terenu - ocenia Andżelika Gackowska, wicedyrektor Lasów Miejskich.
Ogromna ilość
Problem zaśmiecanych kompleksów leśnych na Bielanach jest poważny. - Jest ogromna ilość śmieci w Lesie Lindego, praktycznie nie do ogarnięcia, gdyż sprzątamy w nim 4-5 razy w tygodniu i zawsze jest bałagan. A nie ma tam żadnej polany ogniskowej, jest jeden placyk zabaw i po prostu korzystają z tego przede wszystkim okoliczni mieszkańcy, którzy sami zaśmiecają własną okolicę. Las Lindego to jedno wielkie śmietnisko - mówi Andżelika Gackowska. W Lesie Bielańskim jest nie lepiej, zwłaszcza wzdłuż ścieżek pracownicy Lasów Miejskich odnotowują niezliczoną ilość śmieci. Z Lasu Młocińskiego wyjeżdża codziennie załadowany po brzegi śmieciami samochód dostawczy. Z pozostałych kompleksów leśnych z odpadami wyjeżdżają dwa samochody dziennie. Skala zjawiska jest więc ogromna, a to dopiero początek sezonu. Na sprzątanie warszawskich lasów rocznie wydajemy pół miliona złotych.
(DB)