Przychodnia na Gilarskiej została w PRL-u?
2 listopada 2011
Ta mała osiedlowa przychodnia usytuowana jest w urokliwej okolicy. Na drzwiach widnieje napis "Przychodnia przyjazna pacjentowi". W porównaniu z przychodniami-molochami, które samym swoim ogromem przytłaczają pacjenta i skazują na kolejki rodem z PRLowskiego koszmaru, powinna być ostoją normalności w dzielnicowym systemie opieki zdrowotnej. Jak jest naprawdę?
PRL...?
Poniedziałkowy ranek. Pierwsze wrażenie po wejściu do przychodni jest dobre. Budynek jest czysty i przytulny - żadnych ekstrawagancji, lekarska zieleń spełnia swoje zadanie. Trzeba też od razu zaznaczyć, że jest to przychodnia internistyczna, która należy do Samodzielnego Zespołu Publicznych Zakładów Lecznictwa Otwartego Warszawa Praga Północ. Jej zadaniem jest więc świadczenie podstawowych usług medycznych, po konsultacje ze specjalistami pacjenci odsyłani są na Jagiellońską 34 lub do innych przychodni specjalistycznych na terenie Pragi Północ i Targówka.Oczekujących pacjentów jest kilku. Pytamy panią Renatę, czy jest zadowolona z tutejszej opieki medycznej.
Siedzący obok pan Andrzej
także nie jest zadowolony. - Kolejki są długie, a jeśli chodzi o wizyty u specjalistów, to może pani zapomnieć... Prędzej człowiek umrze niż dostanie się do lekarza - do końca roku nie ma już miejsc, chyba że się zapłaci. Na płatną wizytę zapiszą panią na następny dzień - mówi z rozgoryczeniem.
...czy nowoczesny ośrodek?
Spotkana w okolicy pani Jadwiga twierdzi, że mało choruje, ale z usług na Gilarskiej jest bardzo zadowolona. Opinie są podzielone. Na forach internetowych jedni pacjenci nazywają ją PRLowskim skansenem (głównie z powodu braku możliwości zapisów przez telefon i nieprzyjaznej postawy personelu), podczas gdy inni są bardzo zadowoleni, a za uchybienia winią ogólnopolski system zdrowotny. Chwalą profesjonalizm lekarzy i prace recepcjonistek. - Nie zdarzyło się jeszcze, żebym nie została przyjęta, albo "odprawiona z kwitkiem". Zdaję sobie sprawę, że nikt nie lubi stać w kolejkach, ale to akurat nie jest winą nikogo z pracowników przychodni - uważa pani Paulina.Mała, więc bez udogodnień?
Alina Chraboł-Sura, dyrektor SZPZLO Praga Północ, zapewniła mnie, że pacjenci mają możliwość zapisów przez telefon, a przypadek pani Renaty jest jednostkowy. - Jesienią pacjentów jest więcej, kolejki są dłuższe, ale mimo to wszyscy pacjenci są przyjmowani tego samego dnia, którego się zgłaszają. Przeprowadzona ostatnio wśród pacjentów ankieta satysfakcji wypadła bardzo dobrze - mówi. Zapewniła, że osobiście przyjrzy się sytuacji na Gilarskiej i dopilnuje, żeby zapisy przez telefon były dostępne cały czas.Aleksandra Majewska