Przez tory tylko po wiaduktach
24 października 2008
W ostatnim czasie sporo mówi się o dzikich przejściach przez tory kolejowe na terenie Warszawy. Problem dotyczy także Białołęki.
Kłopot w tym, że nie planuje się gęsto rozmieszczonych kładek dla pieszych. Nie tylko na Białołęce. Dotyczy to całego miasta. Czy PKP PLK w jakiś sposób ma zamiar zabezpieczać dzikie przejścia i czy jest jakieś rozwiązanie?
- Po pierwsze i najważniejsze: dodatkowe przejścia dla pieszych w poziomie szyn są niemożliwe, dlatego w ruchliwych miejscach zasadne jest jedynie budowa-nie kładek nad torami lub drążenie tuneli dla przechodniów. Bierzemy pod uwagę wyłącznie takie rozwiązania. Przejścia przez tory w poziomie szyn istnieją wyłącz-nie w miejscach związanych z obsługą podróżnych i to też nie wszędzie. W miarę potrzeb i możliwości zastępujemy je właśnie tunelami i kładkami - mówi rzecznik PKP PLK Krzysztof Łańcucki i dodaje, że coraz więcej dzikich przejść przez tory powstaje dlatego, że rozbudowuje się miasto, więc kładki lub tunele przeznaczone dla miejskiego ruchu pieszego powinny być częścią infrastruktury miejskiej, a nie kolejowej.
- Koszty budowy i utrzymania takich przejść musiałyby zostać pokryte przez naszych klientów, czyli przewoźników - kontynuuje Krzysztof Łańcucki. - Inaczej mówiąc, część środków zarobionych dzięki pasażerom (i klientom przewoźników towarowych) poszłoby na finansowanie infrastruktury miasta, zamiast na naprawy torów, a także urządzeń sterowania ruchem kolejowym, zasilania itd. Proszę zapy-tać pasażerów pociągów, czy zgodzą się, by bilety były droższe, bo kolej buduje kładki lub tunele dla pieszych? - podsumowuje.
Czy kładki nad torami powinno więc budować miasto? Wniosek jest jeden i smutny. Prędko nowych kładek nie będzie, bo miasto z kolei oczekuje, że kładki i wiadukty zostaną zbudowane przez kolej za pieniądze pochodzące z Unii (program modernizacji szlaków kolejowych).
Skoro PLK nie jest chętna, to zasadne staje się pytanie, czy wnioski do UE zo-stały sporządzone prawidłowo? Czy o wszystkim pomyślano? Czy konsultowano z władzami miasta? A może to właśnie miasto zbagatelizowało sprawę i nie podpo-wiedziało w porę władzom kolei, gdzie jeszcze przydałyby się kładki? Po raz kolej-ny kłania się koordynacja działań w stolicy.
W Choszczówce i Białołęce Dworskiej powstaną wiadukty pieszo-jezdne. Prze-jazdy kolejowe zostaną zlikwidowane. Pozostaje mieć nadzieję, że najpierw staną wiadukty, bo PKP PLK nie odpowiada jednoznacznie na pytanie, czy jest prawdopo-dobieństwo, że przejazdy zostałyby zamknięte przed wybudowaniem wiaduktów. Prace mają rozpocząć się w pierwszym półroczu przyszłego roku i potrwają maksy-malnie dwa lata.
Mieszkańcy pytali nas o przystosowanie wiaduktów dla niepełnosprawnych: - Będą mogli pokonać trasę chodnikiem - odpowiada Marta Szklarek z PKP PLK. - Na perony zjadą windami.
Mieszkańcy zgłaszają też sporo uwag i alternatywnych propozycji rozwiązania układu komunikacyjnego wiaduktów. - Jeśli chodzi o inne rozwiązania techniczne przy realizacji inwestycji, to wszelkie uwagi, które do nas trafiają są na bieżąco przekazywane do projektanta - dodaje Marta Szklarek. Nie wszystko jednak zależy od kolei. Ostateczny kształt rozwiązań jest w gestii urzędników miejskich.
Agnieszka Pająk-Czech, bw