Przedszkolanek: zawód przyszłości, wbrew stereotypom
30 sierpnia 2013
Czy zajmowanie się małymi dziećmi to zajęcie dla mężczyzny? Tak i to dla twardziela! - uważa Krzysztof Kasprzak. Dlaczego? Trzeba mieć dużo siły i samozaparcia, by zostać przedszkolankiem.
Praca sama mnie znalazła
- Zaczęło się przypadkiem - opowiada Krzysztof Kasprzak. - Pracowałem jako dziennikarz. Robiłem właśnie reportaż w Szkole Podstawowej nr 80 na temat projektu "Lato w mieście". Ktoś wtedy zwrócił uwagę, że łatwo nawiązuję kontakt z dziećmi. Jakoś naturalnie to przychodziło. Do dzieci trzeba być po prostu otwartym. Słuchać tego, co mówią, z czym mają problem - stwierdza pedagog. - Szkoła nr 80 zaproponowała mi współpracę wolontarystyczną. Praca mi się spodobała, więc postanowiłem zrobić sobie uprawnienia wychowawcy kolonii, potem kolejne...
I zaczęły się problemy. - Skoro już pracowałem z dziećmi i wiedziałem, że chcę to robić, postanowiłem zrobić studia kierunkowe - opowiada pedagog. - Chciałem zostać psychoterapeutą dziecięcym. Niestety, okazało się, że szkoła, w której studiowałem, nie miała uprawnień do kształcenia w tym kierunku. Przez kilka lat trwały sprawy sądowe, na które wzywano mnie w roli świadka. A ja ciągle nie mogłem wykonywać zawodu.
Anglia już przełamała stereotyp, kiedy Polska?
Krzysztof Kasprzak postanowił wyjechać do Wielkiej Brytanii, by tam zdobyć nowe doświadczenia i podszkolić język. Najpierw pracował jako opiekun osób starszych, potem także dzieci. Okazuje się, że za granicą mężczyzna-przedszkolanek nie wzbudza takich emocji, jak u nas, tam jest to norma. Wszyscy ulegamy stereotypom i uprzedzeniom. Ostatnio, kiedy leciałem samolotem, dowiedziałem się, że pilot, który dowodzi na pokładzie, to kobieta. Zrobiło mi się słabo... - W Wielkiej Brytanii nawet promuje się mężczyzn w zawodach związanych z opieką nad dziećmi. Zresztą, historycznie rzecz ujmując, to mężczyźni byli pionierami pedagogiki, dopiero później kobiety "przejęły" ten zawód.
Pan Krzysztof zdobył za granicą uprawnienia do zawodu wychowawcy przedszkolnego i rozpoczął studia - tym razem pedagogiczne - które skończył w tym roku, już w Polsce.
Mężczyzna i dziecko: zabawne czy dziwne?
Niestety, z pracą w Polsce nie było lekko. - Moja aplikacja często lądowała w koszu. Niektórzy wprost mówili, że mężczyzny nie przyjmą. "Jak pan sobie to wyobraża? Będzie pan zmieniał pieluchy?" - pytali z niedowierzaniem.
W końcu jednak pan Krzysztof spotkał życzliwych, otwartych ludzi. Dzisiaj pracuje w Akademii Małego Człowieka przy ulicy Bajana 35. - Rodzice czasem się dziwią, jak mnie widzą na zajęciach z dziećmi. Jednak jak już się trochę poznamy, nabierają przekonania. Często słyszę od nich wiele ciepłych słów - opowiada pedagog. - Dzieci wprost przeciwnie. W ogóle nie jest to dla nich problem, że będzie zajmował się nimi mężczyzna, choć czasem się mylą i mówią tak, jak do innych pracowników placówki: "proszę pani" albo "ciociu" - śmieje się Kasprzak.
- Niestety, wszyscy ulegamy stereotypom i uprzedzeniom - stwierdza pan Krzysztof. - Ostatnio, kiedy leciałem samolotem, dowiedziałem się, że pilot, który dowodzi na pokładzie, to kobieta. Zrobiło mi się słabo... A potem szybko wziąłem się w garść. Pomyślałem "Jesteś w tej samej sytuacji co pani pilot".
- Moje marzenie to własna placówka: żłobek lub przedszkole - wyznaje pedagog. - Być może w przyszłości zajmę się też tematem edukacji na arenie politycznej. Chciałbym mieć wpływ na sytuację dzieci w Polsce. W końcu trochę o tym już wiem.
kz