Posłowie za silnymi
19 lipca 2002
W środę połączone komisje sejmowe samorządu i administracji opowiedziały się za tym, by zarówno w wyborach samorządowych, jak i parlamentarnych, głosy przeliczane były na mandaty tzw. metodą d'Hondta, korzystną dla dużych ugrupowań.
- Metoda d'Hondta nie ma istotnego znaczenia w gminach do 20 tys. mieszkańców, ale w gminach o większej liczbie mieszkańców oraz w wyborach do rad powiatów i sejmików pozytywnie wpłynie na ograniczenie powstawania komitetów tylko dla osiągnięcia jednego sukcesu wyborczego - stwierdziła Wanda Łyżwińska z Samoobrony. Innego zdania są samorządowcy z małych lokalnych ugrupowań, którzy nie chcą wstępować do żadnej partii, ani wchodzić w skład ich komitetów wyborczych.
- Metoda d'Hondta ostatecznie upolityczni samorządy, które staną się areną realizowania interesów partyjnych. Radni nie będą reprezentowali mieszkańców, lecz swoje partie - mówią zgodnie bezpartyjni samorządowcy.
Kluby Platformy Obywatelskiej, Prawa i Sprawiedliwości, PSL i Ligi Polskich Rodzin sprzeciwiają stosowaniu metody d'Hondta. Po czwartkowej debacie, projekt wrócił do komisji. Ta zajęła się zgłoszonymi poprawkami natychmiast - jeszcze tego samego dnia.
Zdaniem opozycji metoda d'Hondta nie gwarantuje odpowiedniej reprezentatywności społeczeństwa w wybieranych organach. Gwarantuje natomiast lepsze wyniki wyborcze partiom "telewizyjnym". Wielu wyborców nie zna swoich lokalnych organizacji. Głosują więc "w ciemno" na partie.
tg