REKLAMA

Targówek

wypoczynek »

 

Polonez za drogi, rura niebezpieczna!

  29 sierpnia 2008

Pływalnia Polonez jest nowoczesna, choć nie do końca przyjazna klientom. Najwięcej zastrzeżeń mają rodzice małych dzieci oraz osoby korzystające z rury.

REKLAMA

- Kiedy przychodzi jeden rodzic z dwójką dzieci nie jest możliwe, by przy wyjściu z basenu nie dopłacić za dodatkowe minuty. Owszem do godziny basenowej dolicza-ne jest 15 minut na przebranie, ale to stanowczo za mało na przygotowanie dwójki dzieci do wejścia do wody oraz ubranie ich i wysuszenie głów po kąpieli. W takim czasie to niewykonalne. Moim zdaniem takie postępowanie to zwykłe naciąganie klientów na dodatkowe koszty, a już na pewno nie jest to promocja sportu i spę-dzania wolnego czasu przez całe rodziny. Czas spędzony na basenie powinien być liczony od momentu wejścia na halę basenową do chwili wyjścia z niej. W dodatku ceny za korzystanie z basenu są kosmiczne - 18 zł za godzinę kosztuje bilet nor-malny - skarży się nasza Czytelniczka z Bródna.

- Koszty biletów naszym zdaniem nie są wygórowane. Zresztą można ko-rzystać z karnetów czy biletów rodzinnych, wtedy wstęp jest tańszy - odpowiada wiceszefowa Ośrodka Sportu i Rekreacji Ewa Wilczyńska.

Sprawdziliśmy jak kształtują się ceny za wstęp na basen w Warszawie i okoli-cach. Pływalnia Polonez należy do najdroższych w Warszawie. Zastępca dyrektora tłumaczy takie stawki nowoczesnością basenu oraz wysokimi kosztami jego utrzy-mania. Tymczasem nowsze baseny potrafią mieć niższe ceny biletów. Jaki z tego wniosek?

Zaczepionej przez dziennikarkę "Echa" na Łabiszyńskiej matce z dwójką ma-łych dzieci też trudno zrozumieć, dlaczego musi płacić za czas, który poświęca na rozbieranie, ubieranie i suszenie pociech. - Zajmuje to w sumie prawie godzinę, a bezpłatne jest tylko 15 minut. Pływaliśmy dokładnie 70 minut, a zapłaciłam prawie 80 zł. Czytniki powinny liczyć czas faktycznie spędzony na basenie albo osobom z małymi dziećmi powinno doliczać się 45 minut latem i godzinę zimą - mówi zacze-piona mieszkanka Bródna.

Niebezpieczna, ciemna rura

- Nie podoba mi się podejście do bezpieczeństwa przy rurze. Tam nie ma żadnej sygnalizacji i niejednokrotnie zastanawiałem się, czy nie zleci mi ktoś na głowę. Ratownicy tylko zerkają z daleka na osoby idące na górę. Czasem gwizdną i za-trzymają zbyt dużą grupę - mówi mieszkaniec Targówka korzystający z pływalni Polonez.

O niefrasobliwym podejściu do rury pisaliśmy już w "Echu" dwa lata temu w artykule "Ratownikom zimno". Wówczas nasz dziennikarz usłyszał od WOPR-ow-ców, że nie będą marznąć na wieży, żeby pilnować bezpieczeństwa osób korzysta-jących z rury.

- Spróbuj pan tam wytrzymać! - powiedział dwa lata temu ratownik ubrany w majtki i koszulkę. I choć normalnemu człowiekowi zdawałoby się, że przecież moż-na się cieplej ubrać, dyrekcja OSiR nie widziała problemu, bo jej zdaniem nie zdarzają się w rurze żadne poważne incydenty i jest ona prawidłowo nadzorowana.

Niestety niewiele się zmieniło, ale dziś dyrekcja ma nieco inne zdanie na temat rury.

- Nie docierały do nas żadne skargi ze strony klientów - twierdzi zastępca dy-rektora OSiR Ewa Wilczyńska. - Ostatnio przeprowadzaliśmy nawet ankietę na te-mat jakości naszych usług - nikt nie pisał o nas źle. Co do rury to faktycznie klienci mogą się obawiać. Dlatego postanowiliśmy, że niebawem założymy przy niej syg-nalizację. W tej chwili nad bezpieczeństwem ludzi czuwa ratownik i to on określa, czy można już zjeżdżać - twierdzi wicedyrektorka.

Sprawdziliśmy. Pani dyrektor myli się i to bardzo. Ratownicy bardzo wyrywko-wo kontrolują osoby wchodzące na wieżę. Tak naprawdę nie mają pojęcia, czy w danym momencie ktoś zjeżdża oraz ile osób czeka na górze na zjazd.

Agnieszka Pająk-Czech

Wstąp do księgarni

Od redakcji

Szkoda, że proste sprawy są tak trudne w realizacji i ciągną się latami. Rura jak była niebezpieczna, taka pozostała, a basen na Łabiszyńskiej nie promuje rodzin-nego spędzania czasu przez rodziców z małymi dziećmi. Skoro dyrekcja OSiR twierdzi, że nikt się na nic nie skarżył, przypomnijmy dyrekcji list Czytelnika "Echa" drukowany dwa lata temu, na który zresztą redakcja dostała oficjalną odpowiedź dyrektora OSiR. Czyżby "dyrdymały" wypisywane w prasie nie miały dla dyrekcji tej wartości, co ankieta przeprowadzona przez nią samą? Dwa lata to chyba wys-tarczająco długo, by wyciągnąć wnioski i coś zmienić? Szkoda, że tematem przez ten czas nie zajęła się rada dzielnicy. Nic w tej sprawie nie zrobił też burmistrz i zarząd Targówka.

REKLAMA

List z czerwca 2006 roku

Cieszę się, że zajęliście się w poprzednim wydaniu "Echa" basenem na Łabiszyń-skiej. Jeśli chodzi o poziom obsługi mam podobne zdanie, co Wy. Rura jest niebez-pieczna, ciemna i nie powinna być dopuszczona do eksploatacji, a ratownicy pilnują jej w sposób nieodpowiedzialny.

Korzystając z basenowego wątku w "Echu" chciałem zainteresować Was cen-nikiem pływalni. Dużo się ostatnio mówi o promocji rodzin i rodzinnego spędzania czasu. Przypatrzmy się, jak rodzinę z dwójką małych dzieci wspiera nasz samo-rządowy basen.

Dziecko do czterech lat wchodzi gratis. Dobrze, ale dlaczego tylko do czterech lat? Biorąc pod uwagę to, że na naszym basenie czas liczony jest od wejścia do wyjścia przez bramki i płacimy za przebieranie, suszenie włosów, a nawet ubieranie się w szatni, wyjście na basen z dziećmi, z których jedno nie płaci kończy się wy-datkiem ponad 70 zł. To bardzo dużo jak na promocję rodzinnego spędzania czasu. Aż strach pomyśleć, co będzie, jak młodsza pociecha skończy cztery lata.

Tyle kosztuje pełna godzina spędzona w wodzie, bo przecież ubranie i wysu-szenie włosów z małymi dziećmi trwa znacznie dłużej niż normalnie. A płacić trze-ba. Może warto pomyśleć o dodatkowej obniżce lub usytuowaniu elektronicznych bramek w innym miejscu? Samorządowe promowanie sportu, rodzinnego spędza-nia czasu na basenie jest na Łabiszyńskiej policzone tak, żeby jedno z rodziców zostało w domu. Promocyjna cena opiera się o schemat jeden dorosły plus dwoje dzieci. Czy zdaniem dyrekcji pływalni i naszych radnych prawidłowa rodzina, to rodzina bez jednego z rodziców? Czy tak należy interpretować cennik basenu?

Na Bródnie nie mieszkają ludzie bogaci, a pływalni chyba nie budowaliśmy dla zamożnych mieszkańców zielonych terenów Białołęki, którzy moim zdaniem są głównymi klientami basenu. Wiem, że Warszawa dziś jest scentralizowana, ale jed-nak Polonez był budowany za podatki mieszkańców Targówka. Może radni po-myśleliby o jakiejś zniżce dla mieszkańców naszej dzielnicy? Chciałbym uświa-domić naszym władzom, że dla przeciętnie zarabiających ludzi basen jest za drogi. Nie promuje rodzinnego spędzania czasu i aktywnego wypoczynku.

Czytelnik z Bródna

 

REKLAMA

Czytaj na ten temat

Komentarze

Ten artykuł nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Twój może być pierwszy...

REKLAMA

Najnowsze informacje na TuTargówek

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

Najchętniej czytane na TuTargówek

Misz@masz

Artykuły sponsorowane

REKLAMA

REKLAMA

AMBRA - Twoje Perfumy
AMBRA - Twoje Perfumy

Kup bilet

Znajdź swoje wakacje

Powyższe treści pochodzą z serwisu Wakacje.pl.

Polecamy w naszym pasażu

Wstąp do księgarni

REKLAMA

Butelki dla dzieci Kambukka
Kambukka Reno

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

Top hotele na Lato 2024
Top hotele na Lato 2024