Północny? Chętnie, ale nie chce nam się działać
2 kwietnia 2012
Most Północny nazywany oficjalnie mostem Marii Skłodowskiej-Curie w końcu został otwarty. Nie zakończyło to jednak dyskusji na temat jego nazwy. Mieszkańcy Białołęki wciąż mają nadzieję, że jeszcze się uda coś zmienić. Problem w tym, że większość mówi o idiotycznej decyzji władz miasta, ale nikomu nie chce się z nią powalczyć. Tę walkę w pojedynkę prowadzi radny Wojciech Tumasz.
- Przecież część ludzi nie ma pojęcia o żadnym moście Skłodowskiej. Hasło "Północny" na dobre wrosło już w naszą rzeczywistość. Po co takie zamieszanie i wprowadzanie ludzi w błąd?
Z oficjalną nazwą nie zgadza się białołęcki radny Wojciech Tumasz, który od jakiegoś czasu próbuje przywrócić potoczną nazwę, zbierając podpisy wśród warszawiaków.
- Podczas otwarcia mostu w ciągu trzech godzin zebrałem 630 podpisów pod wnioskiem o przywrócenie popularnej i znanej nazwy. Wcześniej ok. 500 osób też się ze mną zgodziło. Niestety, to wciąż za mało. Żeby wpłynąć na radę miasta, potrzebujemy ich aż 15 tysięcy. Nie będziemy jednak ustawać w działaniach, akcja zbierania podpisów trwa - mówi Tumasz i zapowiada, że lista zostanie przekazana władzom Białołęki, aby wystąpiły do urzędu miasta.
Zdaniem Tumasza najlepszym rozwiązaniem byłoby nazwanie nowej przeprawy Mostem Północnym im. Skłodowskiej-Curie.
Nasz komentarz:
Przypomnijmy, że nazwa "Most Skłodowskiej-Curie" została nadana przez radę Warszawy wbrew wyraźnej woli mieszkańców oraz Zespołu Nazewnictwa Miejskiego Warszawy. Jego przewodnicząca, profesor Kwiryna Handke, wystosowała do radnych list, w którym m.in. można było przeczytać: - Uważamy, że topograficzna nazwa "Most Północny" nie tylko wyraźnie wskazuje kierunek i położenie tego obiektu, ale również stanowi wyraziste historyczne świadectwo określonego stadium rozwoju Warszawy. Jest to jedna z nielicznych współczesnych nazw w sposób naturalny i w pełni uzasadniony ukształtowana przez mieszkańców miasta.
Radni, a w szczególności ci z komisji nazewniczej pod wodzą radnej-aktorki Anny Nehrebeckiej, pomimo ogólnych głosów krytyki, 1 grudnia 2011 r. zdecydowali o nazwaniu mostu imieniem podwójnej noblistki.
Swoją drogą nie najlepiej o zapędach demokratycznych mieszkańców świadczy fakt, że radnemu z trudem udało się zebrać nieco ponad tysiąc podpisów, choć zdecydowana większość warszawiaków woli nazwę "Północny". Skoro wszystkim się nie chce, to komu ma się chcieć?
Jeżeli wjechaliśmy komuś na ambicję i będzie chciał zaangażować się w zmianę nazwy mostu, można ze strony radnego Tumasza www.radny.com.pl ściągnąć wzór projektu uchwały wraz z miejscami do podpisu, rozkolportować wśród znajomych i dostarczyć do organizatora, przez biuro rady dzielnicy Białołęka, ul. Modlińska 197, pok. 123. - Akcja trwać będzie do uzbierania 15 tysięcy podpisów - zapowiada Wojciech Tumasz.
Anna Sadowska, Wiktor Tomoń