Polityczny przewrót na Białołęce - komentarze bez komentarza
17 marca 2016
Radni Adamkiewicz, Basiński i Pelc zmienili stronę w sporze politycznym, weszli w koalicję z PO i mamy nową burmistrz, Ilonę Soję-Kozłowską. Jakie nastroje polityczne panują w dzielnicy?
Jan Mackiewicz (prezes Razem dla Białołęki, na sesji nieuznawanej przez prezydent Warszawy wybrany na burmistrza):
- Nie tylko w moim odczuciu coś się skończyło. Inicjatywa Mieszkańców Białołęki, pod pretekstem ustabilizowania sytuacji w samorządzie, zaprzedała swoje ideały. Weszła w koalicję z ugrupowaniem, którego działania kontestowała przez ostatnich sześć lat. Jak teraz wytłumaczą się przed swoimi sympatykami z deklaracji, jakie składali jeszcze kilka dni temu? Na ile są teraz wiarygodni? Równie niezrozumiała jest postawa radnego Filipa Pelca, który pomimo jego złych doświadczeń ze współpracy koalicyjnej z PO ponownie poszedł w objęcia tej partii.
Anna Myślińska (radna PO):
- Cieszę się, że mamy ponownie koalicję w samorządzie i doceniam decyzję trzech radnych niezależnych. Jestem pewna, że nowy zarząd będzie kontynuował rozpoczęte inwestycje i skutecznie pozyskiwał od władz Warszawy środki na kolejne. Jako kobieta mocno kibicuję pierwszej w historii naszej dzielnicy Pani Burmistrz Ilonie Soi-Kozłowskiej. Wierzę, że jej kompetencje, usposobienie oraz nastawienie na dialog pozwoli na dobrą i owocną współpracę w radzie dzielnicy, która przełoży się na dalszy rozwój Białołęki i zadowolenie mieszkańców.
Wiktor Klimiuk (radny PiS):
- Cała sytuacja pokazuje antydemokratyczne postępowanie PO. Stosując luki prawne, a czasami przekraczając prawo, przez pół roku uniemożliwiała pracę dzielnicy, aż udało jej się przeciągnąć wystarczającą liczbę radnych. To będzie ciekawa koalicja. Z jednej strony w zarządzie jest Adamkiewicz, który złożył na policję i prokuraturę dwa doniesienia o popełnieniu przestępstwa przez Annę Majchrzak z PO oraz potwierdził i powtarzał, że PO dokonała fałszerstw wyborczych. Z drugiej PO, której radni wielokrotnie twierdzili, że Adamkiewicz nie ma pojęcia o pracy radnego i żadnych kompetencji. Jednak i tak ten wybór zostanie unieważniony. Nie tylko sesja została zwołana i prowadzona przez nieuprawnioną osobę, ale też wystąpił szereg niedociągnięć prawnych, czego najlepszym przykładem było zagłosowanie przez radnego Adamkiewicza we własnym interesie, co jest pierwszym takim przypadkiem w Warszawie. Zgłosimy ten fakt do prezydent miasta oraz do Rady Warszawy. Jeżeli to nie zadziała, to do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego. Chcę jednak z całą odpowiedzialnością zaznaczyć, że jeżeli Hanna Gronkiewicz-Waltz nie wstrzyma wykonania uchwały w tak rażący sposób naruszającej prawo, to jest to wystarczająca przesłanka, żeby przestała pełnić funkcję prezydenta.
Filip Pelc (radny niezależny w koalicji z PO):
- Po co jest się radnym? Po to, by prowadzić partyjne gierki, które nie służą interesowi mieszkańców, czy po to, by dzielnica się rozwijała i powstawały nowe inwestycje? Postanowiłem wybrać to drugie. Przez ostatnie pół roku nasza dzielnica była sparaliżowana. Nie odbywały się sesje rady i nie wiadomo było, kto jest burmistrzem. Ta sytuacja musiała ulec zmianie, bo zagrożony był rozwój Białołęki. Można było przez kolejne pół roku toczyć nieodpowiedzialną walkę o władzę, ale byłaby to walka z wiatrakami. Po wielu miesiącach chaosu udało nam się skutecznie odwołać poprzedni zarząd i powołać nowy, w którym większość stanowią bezpartyjni społecznicy. Wierzę, że nowy zarząd będzie zabiegał o to, by w naszej dzielnicy powstał szpital, utwardzone zostały drogi gruntowe, kanalizacja, chroniona była zieleń i poprawiła się sytuacja komunikacyjna. Mamy o co walczyć i obiecuję, że będziemy to robić. Sugestie, że nowy zarząd nie jest dobrze przygotowany od strony merytorycznej, są absurdalne. Dwa tygodnie wcześniej radni opozycji popierali kandydaturę Marcina Adamkiewicza na stanowisko wiceburmistrza i jednogłośnie głosowali za jego wyborem. Czy przez dwa tygodnie jego kompetencje się zmniejszyły?
Wojciech Tumasz (radny niezależny):
- Grupa dziewięciu radnych niezależnych została rozerwana. Nie wierzę jednak w zapewnienia np. Filipa Pelca zawarte w oświadczeniu, że jest to najlepszy sposób zażegnania chaosu w dzielnicy. Dysponując do niedawna dziewięcioma głosami radnych bezpartyjnych nadających ton koalicji z PiS (mającej pięciu radnych), straciliśmy niepodważalną szansę odpartyjnienia białołęckiego samorządu, zwłaszcza że trzyosobowy zarząd, nieuznany przez władze miasta, stworzyliśmy z dwóch osób bezpartyjnych (m.in. Marcina Adamkiewicza) i jednej osoby wskazanej przez PiS. Zatem i w radzie, i w zarządzie mieliśmy bezwzględną większość, zdolną przeforsować swoje plany. Obecnie jestem bardzo zaskoczony tą sytuacją, biorąc pod uwagę niedawne wypowiedzi radnych Piotra Basińskiego i Marcina Adamkiewicza o tym, że PO należy odsunąć od władzy w dzielnicy i rozliczyć. Teraz, wraz z pozostałymi radnymi niezależnymi będziemy pilnować swoich niedawnych współpracowników, aby dotrzymali słowa. Czy faktycznie zechcą spełnić swoje niedawne deklaracje, czy zostaną utemperowani przez radnych PO, z którymi teraz muszą współdziałać ze względu na zawarty zgniły kompromis? Radnym PO też nie zazdroszczę, bo koalicja PO-IMB-Pelc ma przewagę tylko jednego radnego. PO musi polegać na chwiejnych kolegach z IMB oraz Filipie Pelcu, który już raz w tej kadencji zerwał wraz ze mną koalicję z PO, bo działacze tej partii nie respektowali wcześniejszych postanowień koalicyjnych.
Waldemar Roszak (radny PO):
- Żegnając się z odchodzącym zarządem życzę nowemu, aby udźwignął ciężar ogromnej liczby inwestycji, zainicjowanych przez odchodzącą ekipę. Proszę mi wierzyć, że to naprawdę ogromne wyzwanie. Życzę także, aby udało się rozwiązać wiele problemów naszej młodej, bardzo dynamicznie rozwijającej się dzielnicy, mającej mnóstwo potrzeb, ale i szans na harmonijny rozwój.
(oprac. dg)