Rodzeństwo Basińskich w radzie dzielnicy
17 marca 2016
To prawdopodobnie pierwsza taka sytuacja w radach dzielnic: na najbliższej sesji radną zostanie... siostra innego radnego.
- Czyżby zainteresowanie działalnością społeczną było u Państwa rodzinne?
- Faktycznie, staramy się angażować w działania na rzecz mieszkańców. Przykładowo w zbiórkach podpisów Inicjatywy Mieszkańców Białołęki w sprawie szpitala uczestniczyła nie tylko moja siostra, ale też szwagier i najmłodszy sympatyk stowarzyszenia, półroczny wówczas siostrzeniec. Zresztą IMB jest jak jedna wielka rodzina. Lubimy spędzać czas w swoim towarzystwie i wspólnie działać dla dobra naszej dzielnicy.
- Od początku kadencji ostro krytykował Pan białołęcką PO, ale ostatecznie udało się zawrzeć koalicję. Porozumienie ponad podziałami?
- Byłem przede wszystkim krytykiem działań burmistrza Piotra Jaworskiego, jeszcze zanim stało się to modne. I trzeba przyznać, że po wielu miesiącach nieudanych prób to dopiero ja i dwaj moi koledzy radni potrafiliśmy skutecznie odwołać go ze stanowiska. Ustabilizowaliśmy sytuację w dzielnicy, powołaliśmy całkowicie nowy, w większości bezpartyjny zarząd oraz podpisaliśmy porozumienie, które ma zapewnić naszej dzielnicy wielomilionowe inwestycje.
- Teraz PO i jej sojusznicy mają dwanaście głosów wobec jedenastu głosów opozycji. Czy koalicja mająca tak małą przewagę będzie stabilna?
- To zależy tylko od władz miasta. Oczekujemy, że porozumienie będzie respektowane i realizowane będą wszystkie inwestycje, na jakie się umawialiśmy. Ma powstać m.in. szpital jednodniowy, filia Białołęckiego Ośrodka Sportu na Zielonej Białołęce, planowana jest poprawa komunikacji autobusowej, rewitalizacja Kanału Żerańskiego, budowa szkół, dróg, kanalizacji i wiele innych. Jeżeli miasto nie będzie się wywiązywać ze swoich zobowiązań, to koalicja straci większość. My zawsze będziemy się kierować przede wszystkim interesem mieszkańców. Wierzymy, że dzięki naszym działaniom wygra Białołęka.
Rozmawiał Dominik Gadomski