Pokonamy trudności
3 listopada 2006
Białołęka miała za czasów PRL-u stać się zapleczem przemysłowo-technicznym miasta z północną dzielnicą mieszkaniową ciągnącą się aż do Nowego Dworu, wzdłuż Wisły. Wtedy już projektowano, że na Tarchomin dotrze metro.
Jerzy Smoczyński jest od 1994 roku burmistrzem Białołęki |
Dziś rada Warszawy całkowicie zapomniała, że dzielnica Białołęka to też Warszawa - wykreślono re-zerwę terenu pod metro na Tarchominie. Studium uchwalone 10 października nie przewiduje, aby w przy-szłości na Białołękę dotarła pierwsza lub druga nitka metra. Jest to tym bardziej dziwne, że Białołęka jest od 10 lat najszybciej rozwijającą się częścią miasta. Przy-bywa nam każdego roku około 5 tysięcy nowych mieszkańców.
Przez wiele lat PRL-u utrudniano nam życie nie pozwalając budować nowych domów, ani nawet remon-tować starych. W czasie, kiedy Białołęka była samodzielną gminą udowodniliśmy, że jest to jedna z najlepiej położonych części miasta i błyskawicznie nadrabialiśmy wieloletnie zaniedbania. Zmiana ustroju Warszawy miała doprowadzić do szybkiego rozwoju inwestycji ogólnomiejskich. Tymczasem mostu Północnego nie ma i w naj-lepszym razie powstanie za trzy, cztery lata. Przypomnę, że prawomocną decyzję na budowę tego mostu wraz z trasą od ul. Marymonckiej do Modlińskiej wydałem już w roku 2002. Później przekonywałem zarząd miasta, że przy projektowaniu trzeba uwzględnić możliwość przejścia metra przez ten most. Założenia, jakie przyjęły władze miasta, to most z szybkim tramwajem. Uznano, że moje prognozy są zbyt optymistyczne - mówiłem, że do końca 2010 roku będzie nas 65 tysięcy w wariancie umiarkowanym i 125 tysięcy w wariancie bardzo dynamicznym. Dziś już jest nas ponad 70 tys., więc sprawdza się najbardziej dynamiczna prognoza.
Może radni miasta pragną udowodnić, że prognozy specjalistów od rozwoju miasta mają rację i zahamują rozwój tej niepokornej Białołęki. Jeżeli nie będzie ko-munikacji, to przestaną budować nowe domy i nie będzie kłopotów z inwestycjami miejskimi. Problem tylko, gdzie powstaną te nowe mieszkania, bo inwestorom od kilku lat podobała się Białołęka.
Na szczęście co cztery lata są wybory i już dziś część kandydatów na prezy-denta Warszawy obiecuje nam zarówno most, jak i metro. Radni wszystkich partii w dzielnicy zgadzają się z "Gospodarnością" i głosowali za pozostawieniem rezerwy pod metro i przedłużeniem pierwszej linii na Białołękę.
Mam nadzieję, że również radni rady Warszawy, których Państwo wybierzecie na następną kadencję, będą bronić naszych interesów i dokonają zmian w studium, przywracając szansę na dobrą komunikację w Białołęce. My zadbaliśmy o to, aby rozwiązać problem z wjazdem z ul. Głębockiej na Trasę Toruńską, mamy na ten cel 5 mln zł w przyszłorocznym budżecie. PKP będzie budować wiadukty nad torami ul. Klasyków i Mehoffera. Uzgadnialiśmy również wjazdy z naszych głównych ulic: Modlińskiej, Marywilskiej, Białołęckiej, Ostródzkiej i Głębockiej na modernizowaną Trasę Toruńską. Jeśli projekty Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i kolei pań-stwowych będą realizowane oraz kandydaci na prezydenta Warszawy wypełnią przynajmniej połowę swoich zobowiązań, to Białołękę i tak czeka świetlana przysz-łość, wbrew temu, co uchwaliła rada Warszawy.
Jestem przekonany, że i tym razem wspólnie pokonamy przeszkody, jakie sta-wiane są na drodze rozwoju naszej dzielnicy, będziemy wkrótce mieć dobre połą-czenia drogowe, metro i szybką kolej miejską.
Jerzy Smoczyński