Podwyżka cen biletów przez "elektryki"? Droższe w utrzymaniu, bez wpływu na jakość powietrza
31 stycznia 2022
Warszawski ratusz przyznaje, że wymiana autobusów na elektryczne skutkuje rosnącymi kosztami utrzymania komunikacji miejskiej.
"Elektryki są ciche i nie emitują spalin, co pomaga dbać o jakość powietrza w Warszawie, a przez to i o komfort życia mieszkańców. W ramach Warszawskiego Transportu Publicznego są wykorzystywane przede wszystkim na Trakcie Królewskim, czyli w centrum miasta, w rejonie historycznej zabudowy. Ale nie tylko. Miejskie Zakłady Autobusowe wysyłają wolne elektryki także na trasy obsługiwane przez autobusy spalinowe" - tak urząd miasta zachwalał w kwietniu nowy tabor z silnikami elektrycznymi. Urzędnicy nie wspominali wówczas o drugiej stronie medalu. Wymiana autobusów może poskutkować podwyżkami cen biletów.
"Elektryki" drogie w utrzymaniu
- Szacunkowy koszt, w przeliczeniu na wozokilometr (za okres od 1 listopada 2020 do 31 października 2021) z uwzględnieniem m.in. kosztów: zakupu, amortyzacji, paliwa, napraw i obsługi oraz kosztów stałych spółki wynosi dla pojazdów zasilanych olejem napędowym 9,20 zł, dla pojazdów elektrycznych 11,86 zł - pisze sekretarz ratusza Włodzimierz Karpiński.
Wyliczenie kosztów utrzymania autobusów przez MZA urzędnicy przygotowali na życzenie warszawskiego radnego Wiktora Klimiuka. Warto przypomnieć, że "elektryki" generują ogromne koszty już na etapie zakupu. Podczas gdy 12-metrowy autobus z silnikiem Diesla kosztował około miliona, za jego elektryczny odpowiednik trzeba było zapłacić nawet 2,5 mln zł. Aktualnie ceny są wyższe, ale proporcje pozostały takie same: za dwa elektryki można kupić pięć identycznych pojazdów na olej napędowy.
Co więcej, autobusy elektryczne wymagają budowy od podstaw specjalnej infrastruktury w postaci ładowarek. Znane są przypadki, że "elektryk" nie był w stanie dojechać do pętli i zablokował ruch na drodze, ale MZA nie prowadzi statystyk dotyczących takich zdarzeń.
Dlaczego kupują "elektryki"?
Jak przypomina sekretarz warszawskiego ratusza, do zakupu autobusów elektrycznych zmusza samorząd ustawa o tzw. elektromobilności, wynikająca z dyrektywy unijnej. Karpiński przy okazji wyjaśnił, dlaczego - według urzędników - należy nieustannie wymieniać tabor.
- Ze względu na oczekiwania społeczne dotyczące standardu świadczenia usług przewozowych pojazdy starsze są systematycznie wymieniane na nowe - czytamy w piśmie. - Zgodnie z tym założeniem, zanim zmniejszona pojemność energetyczna akumulatorów wymusi ich wymianę, MZA odsprzeda autobusy innemu użytkownikowi. Utylizacja ewentualnych odpadów odbędzie się zgodnie z obowiązującymi przepisami w tym zakresie i będzie należała do obowiązku ich właściciela.
Sądząc z komentarzy naszych czytelników oczekiwania społeczne są inne: pasażerowie chcieliby, żeby bilety były możliwie tanie a autobusy kursowały znacznie częściej. Aktualnie realne koszty komunikacji miejskiej są ukryte w budżecie miasta. Bilety kupowane przez pasażerów pokrywają około 20% kosztów, a pozostałą kwotę urzędnicy dopłacają z podatków warszawiaków. Osobnym tematem jest ekologia. Po Warszawie kursuje aktualnie około 1900 autobusów, zarejestrowanych pojazdów jest półtora miliona, a granice miasta codziennie przekracza milion samochodów. Jak łatwo policzyć, wymiana nawet całego taboru ze spalinowego na elektryczny nie będzie miała żadnego wpływu na jakość powietrza w Warszawie.
(dg)